W związku z tym, że ten paskudny dla nas rok się kończy, a słuch o nas zaginął, postanowiłam Was trochę oświecić. Tak, tak. Moim postanowieniem noworocznym na 2017 jest m.in. regularne prowadzenie bloga ;D Trochę się przeraziłam, że ostatnia notka jest z 2015... Nie wiem czy uda mi się wszystko chronologicznie poukładać i nie wiem czy ktoś będzie chciał czytać tego tasiemca, ale postanowienie to postanowienie ;)
Ostatnia notka dotyczy zwodów w Zielonej Górze, gdzie występ Limona bardzo mi się podobał. Nawet teraz gdy po ponad roku oglądam filmik z tamtego występu bardzo mi się podoba. Szczególnie energia, którą Limon pokazał. Dwa tygodnie później wystartowaliśmy z Limonem jeszcze w jednych zawodach. 13.12.2015 odbyły się zawody w Gamratce. Co prawda Limon dostał kolejną ocenę doskonalą i przypieczętował tym swój los i moje postanowienie, że w 2016 będzie startował już w trójeczkach :D ale niestety zawody były w naszym wykonaniu tragiczne. Przy zostawaniu gnojek od razu wstał i stał. Zrobił to po raz pierwszy w życiu. Co prawda nie zerwał z miejsca, ale zerwał komendę. O dziwo sędzia i tak dał mu 5 pkt. Tylko i wyłącznie dlatego, że trzeci pies, który z nami robił zostawanie się zerwał i podleciał do bordera, który siedział obok Limona... Decyzji sędziego nie skomentuję, Same ćwiczenia w wykonaniu Limona też nie były zbyt piękne. Co prawda zrobił wszystko, ale chyba w swoim najgorszym wykonaniu... Zero skupienia, zero kontaktu. No po prostu bardzo brzydko! A do tego wszystkiego podczas naszego startu zaczął sypać śnieg :P Nie ma się co rozpisywać na temat tego brzydkiego startu. Wzięliśmy to na klatę, postanowienie poprawy było. Plan do trójek rozpisany, pierwsze zawody treningowe zaplanowane, pierwsze oficjalne też.
Po tych zawodach nastąpiła, jak co roku, dłuższa przerwa na leniuchowanie. Wyjazdy z psami do domu nigdy nie obfitują u mnie w duże ilości treningów :P Po prostu nie ma na to czasu. Niestety nowy rok przywitał mnie samymi problemami, nie tylko związanymi z psami. Mimo małych ilości treningów postanowiłam wystartować z dwoma psami na treningowych zawodach w Poznaniu. Limon już w klasie 3, żeby przetestować dokładnie, co mamy zrobione, a co kompletnie nie. Morel zaliczył pierwszy start w klasie 0. Był to też mój debiut w startach z dwoma psami, więc wszyscy debiutowaliśmy :P
U Limona wyszło to co podejrzewałam. Rozwalone ćwiczenie z omijaniem pachołka i aportami (pachoł stał na publiczności, Limon kompletnie go nie widział), oraz brak wysyłania w przód do nicości do kwadratu. Czyli nie wyszło to czego się spodziewałam. Reszta w miarę ok, ale pies i tak był bardzo rozwalony. Ale nie przeszkadzało mu to prawie zgubić ogona :P
Morel start w 0 zaliczył w całości, część ćwiczeń z dużą pomocą. Zrezygnowałam z jednego chodzenia przy nodze, drugie zrobiłam na dużej pomocy, no i dostałam opierdziel za bardzo małą ilość nagrody socjalnej :D Ale dostaliśmy też dużo pochwał za samą pracę.
Kop pozytywny po zawodach był. Plan na treningi też. Dla obu psów różny. Dla Morela zaplanowałam egzamin PT 1, później start w oficjalnych OBI 1, Limoneczek w czerwcu we Wrocławiu w klasie 3.
U Limona wyszło to co podejrzewałam. Rozwalone ćwiczenie z omijaniem pachołka i aportami (pachoł stał na publiczności, Limon kompletnie go nie widział), oraz brak wysyłania w przód do nicości do kwadratu. Czyli nie wyszło to czego się spodziewałam. Reszta w miarę ok, ale pies i tak był bardzo rozwalony. Ale nie przeszkadzało mu to prawie zgubić ogona :P
Morel start w 0 zaliczył w całości, część ćwiczeń z dużą pomocą. Zrezygnowałam z jednego chodzenia przy nodze, drugie zrobiłam na dużej pomocy, no i dostałam opierdziel za bardzo małą ilość nagrody socjalnej :D Ale dostaliśmy też dużo pochwał za samą pracę.
Kop pozytywny po zawodach był. Plan na treningi też. Dla obu psów różny. Dla Morela zaplanowałam egzamin PT 1, później start w oficjalnych OBI 1, Limoneczek w czerwcu we Wrocławiu w klasie 3.
Niestety po tych zawodach problemy mnie znów dopadły, musiałam szubko zmienić mieszkanie we Wrocławiu, Limon zaczął się dziwnie zachowywać, ja miałam egzaminy, tylko Morel dalej był tak samo szalony :D Z Morelem pojeździłam trochę po wystawach i tak 18.04.2015 udało nam się skończyć Młodzieżowego Championa Polski! A dzień wcześniej zaliczyć egzamin PT 1. Wszystko przed ukończeniem przez dzieciora roku <3
Egzamin w wykonaniu Morela wyglądał ciekawie :P Część ćwiczeń zrobiona na 100%, część na 50% :P Ale i tak udało się zdobyć dosko i umożliwiło nam to od razu starty w OBI 1 :D Czyli cel osiągnięty. Niestety mniej więcej w tym samym okresie Limon podupadł na zdrowiu, zaczęło się diagnozowanie i wyszły dziwne sprawy, przez co musiałam biedaka wykastrować :( Na pewno przeżyłam to bardziej niż on, ale taka operacja u 7 letniego psa, który definitywnie odmawiał współpracy z anestezjologiem (tak, byłam przy operacji), a na dodatek podejrzenie nowotworu, to wszystko mnie rozwaliło. Wiem, że samce po kastarcji szybko dochodzą do siebie, z Limonem było tak samo, ale samo oczekiwanie na wyniki badań histopatologicznych sprawiły, że dałam mu więcej luzu. O dziwo po kastracji schudł mi ponad 2 kg. Wyniki okazały sie pozytywne, brak cech nowotworzenia (uf!) więc wzięliśmy się znów do pracy :)
Egzamin w wykonaniu Morela wyglądał ciekawie :P Część ćwiczeń zrobiona na 100%, część na 50% :P Ale i tak udało się zdobyć dosko i umożliwiło nam to od razu starty w OBI 1 :D Czyli cel osiągnięty. Niestety mniej więcej w tym samym okresie Limon podupadł na zdrowiu, zaczęło się diagnozowanie i wyszły dziwne sprawy, przez co musiałam biedaka wykastrować :( Na pewno przeżyłam to bardziej niż on, ale taka operacja u 7 letniego psa, który definitywnie odmawiał współpracy z anestezjologiem (tak, byłam przy operacji), a na dodatek podejrzenie nowotworu, to wszystko mnie rozwaliło. Wiem, że samce po kastarcji szybko dochodzą do siebie, z Limonem było tak samo, ale samo oczekiwanie na wyniki badań histopatologicznych sprawiły, że dałam mu więcej luzu. O dziwo po kastracji schudł mi ponad 2 kg. Wyniki okazały sie pozytywne, brak cech nowotworzenia (uf!) więc wzięliśmy się znów do pracy :)
Później przyszła pora na kolejne zawody treningowe tym razem w Neverlandii. Limon dalej w 3, Morel pierwszy start w klasie 1. Niestety kilka dni przed zawodami Morel się rozchorował, trafił pod kroplówkę i start stał pod znakiem zapytania. W dniu zawodów wyglądał ok, więc postanowiliśmy wystartować, ale miałam plan, że jeżeli tylko coś się zacznie dziać nie tak, to schodzimy z ringu. Pierwsze było zostawanie. Nasze pierwsze zostawanie w grupie obcych psów, a obok Morela siedzi dog :D Jego zdziwienie na pysku było bezcenne :D Dzielnie wytrzymał zostawanie i pięknie zrobił resztę przebiegu zerując jedno ćwiczenie (omijanie). Limoneczek natomiast zaczął kolekcjonować swoje 0 :P okazało się, że totalnie wszystko mamy w rozsypce, ale mimo tego, że kilka ćwiczeń Limoneczek musiał powtarzać to zaangażowanie nie malało, ogon chodził i uśmiech na pysku był cały czas obecny! W efekcie końcowym Morel lokata 3/10, Limon lokata 2/3. Dużo wiedzy co robić dalej szczególnie z młodym, bo u Limona powtórzyły się błędy z poprzedniego startu.
W czerwcu odbyły się oficjalne zawody we Wrocławiu. Pierwsze oficjalne starty z dwoma psami. Limona pierwszy oficjalny start w trójkach, Morela pierwszy oficjalny start w jedynkach. Oba psy w jeden dzień i ogromny sprawdzian dla mnie. Niestety zawody we Wrocławiu odbywały się w trakcie bardzo ciężkiej dla mnie sesji, przez co nie mogłam trenować tyle ile chciałam, a dodatkowo organizowałam te zawody, przez co nie mogłam psom poświęcić więcej czasu. Pierwszy startował Limon. Niestety zaliczył 3 zera, między innymi oczywiście za kwadrat i omijanie z aportami... Nasza zmora. Start w ogóle nie wyglądał, chcociaż dużo zwalam na pogodę, bo dla Limona była najgorsza - patelnia jednym słowem. Lekko załamana startem postanowiłam, że Limon nie wystartuje w zawodach dopóki nie zrobimy porządnie tych 2 ćwiczeń! Wiedziałam jedynie, że muszę zmienić metodę, pomysły niestety brak, ale wiedziałam, że w wakacje jadę z psami na obóz do niezastąpionej Asi Hewelt! I wiedziałam, że tam na pewno coś podpatrzę ;) Przyszedł czas na start Morela, pierwszy oficjalny start i dla mnie mega stres. Z Limonem do startów podchodzę na luzie, bo jego rozmerdany ogon od razu mnie odstresowuje. Morel na starcie zachowuje się zupełnie inaczej, jest to jedyna sytuacja gdzie udaje poważnego :P Niestety również zaliczyliśmy 3 zera. Jedno 0 było totalnie świadome, gdy po rozpoczęciu chodzenia przy nodze Morel się nie włączył - zrezygnowałam z tego ćwiczenia. Start mocno średni, wyszło trochę błędów szkoleniowych, ale przede wszystkim wyszedł problem z małą ilością treningów... Tak czy siak uzbierał na ocenę dobrą :D Czyli start zaliczony. Niestety moje podsumowanie tych zawodów jest marne, nie sprawdziłam się jako przewodnik 2 psów. Wniosek? Wszystko do poprawki.
2 tygodnie później mięliśmy ostatnią szansę na pokazanie się na zawodach treningowych ;) Mimo, że to tylko 2 tygodnie, mało zasu do przepracowania czegokolwiek, postanowiłam pojechać na treningowe zawody do Oleśnicy. Głównie dlatego, żeby zatrzeć złe wrażenie z zawodów Wrocławskich. U Morela podczas startu wprowadziłam dużo funu! Z Limonem podeszłam na całkowitym luzie! Poskutkowało to dwoma fajnymi startami. Limon o dziwo zrobił kwadrat! Po raz pierwszy! Ale za to zerwał zostawanie (ktoś zaczął strzelać, a Limon się boi) więc wyszedł z tego po raz kolejny bilans 3 zer :P I pierwsze w życiu zero za chodzenie przy nodze :P Ale tu według mnie zostało ono za mocno ocenione, za surowo, przede wszystkim jak na zawody treningowe. Ważne, że Limon odzyskał swoją energię i ogon znów się urywał podczas startu <3 Morel za to bardzo się ogarnął. Widać, że nagroda między ćwiczeniami bardzo go buduje i pozwala pozostać w dobrym humoreczku. Zarobił 2 zera, ale praca podobała mi się o niebo bardziej niż dwa tygodnie wcześniej we Wrocławiu! Link do filmiku: vimeo.com/172548708
Później nadeszły wakacje, i wyczekiwanie na obóz w sierpniu. Tak jak podejrzewałam, na obozie dostałam ogrom wiedzy. Wiele nowych pomysłów. Mimo, że ćwiczył tylko Morel (Limon spadł z kondycji, nie wiedzieć czemu - później się okazało czemu) uzbierałam też kilka pomysłów dla Limoneczka, dotyczące tych 2 ćwiczeń które nam najbardziej nie leżą. Morel doskonalił "jedyneczki" i zaczynał ćwiczenia z klasy 2. Robiliśmy mu też coś co chciałam wypróbować już dawno - przenoszenie kwadratu. Morel jest pod tym względem odwrotnością Limona. Limon nienawidzi kwadratka! Morel go wręcz kocha :D I to wyszło podczas tego ćwiczenia. znajdywał kwadrat za każdym razem :D
Na początku października mięliśmy nasze ostatnie zawody w sezonie (Wrocław). Przez to, że były to kwalifikacje do MŚ i zgłosiło się wielu zawodników z klasy 3, a Limon nie był jeszcze przygotowany do startów, nie zgłosiłam go. Powodem było też brak komisarza do klasy 3... Musiałam więc pokomisarzować starty. Wystartował więc tylko Morel. Zawody te były Mistrzostwami Polski Retrieverów, więc parcie miałam :D Sędzia ostry (uwielbiam takich!) dokładnie wytknął nam błędy, Praca włożona w ćwiczenia poskutkowała. Same ćwiczeia były ok, najgorsze były przejścia, bo bardzo się rozpraszał. Zarobiliśmy jedno 0 za stój w marszu co poskutkowało oceną dobrą i tytułem :D II V-ce Mistrza Polski Obedience Retrieverów w klasie 1 :D Sam start był średni. Niektóre ćwiczenia ładne, inne paskudne. Jedyne co funkcjonowało bardzo fajnie to nagroda socjalna, która z kolei tak rozwalała psa, że nie mógł się skupić przed rozpoczęciem następnego ćwiczenia. No cóż, toller malamutem nie jest :P Paradoksalnie wyszło, że w Morela trzeba włożyć więcej pracy niż w Limona :P W Morela we wszystkim! Jedynie co, to tempo ma lepsze i uczy się szybciej niż Limon, ale wcale nie jest to łatwiejsze ;)
Na początku października mięliśmy nasze ostatnie zawody w sezonie (Wrocław). Przez to, że były to kwalifikacje do MŚ i zgłosiło się wielu zawodników z klasy 3, a Limon nie był jeszcze przygotowany do startów, nie zgłosiłam go. Powodem było też brak komisarza do klasy 3... Musiałam więc pokomisarzować starty. Wystartował więc tylko Morel. Zawody te były Mistrzostwami Polski Retrieverów, więc parcie miałam :D Sędzia ostry (uwielbiam takich!) dokładnie wytknął nam błędy, Praca włożona w ćwiczenia poskutkowała. Same ćwiczeia były ok, najgorsze były przejścia, bo bardzo się rozpraszał. Zarobiliśmy jedno 0 za stój w marszu co poskutkowało oceną dobrą i tytułem :D II V-ce Mistrza Polski Obedience Retrieverów w klasie 1 :D Sam start był średni. Niektóre ćwiczenia ładne, inne paskudne. Jedyne co funkcjonowało bardzo fajnie to nagroda socjalna, która z kolei tak rozwalała psa, że nie mógł się skupić przed rozpoczęciem następnego ćwiczenia. No cóż, toller malamutem nie jest :P Paradoksalnie wyszło, że w Morela trzeba włożyć więcej pracy niż w Limona :P W Morela we wszystkim! Jedynie co, to tempo ma lepsze i uczy się szybciej niż Limon, ale wcale nie jest to łatwiejsze ;)
Po przeżyciu tych paskudnych zawodów wzięłam się znów za trenowanie Limoneczka, jednocześnie nie odpuszczając Morelowi. W listopadzie trafiliśmy na semi do Asi Hewelt, plan dla Morela wypracowany, wytknięte wszystkie moje błędy - taki negatywno-pozytywny kop do dalszej pracy ;) Lub jak kto woli konstruktywna krytyka :D Znów podpatrzyłam kilka rozwiązań dla Limonka. Plan był. Niestety w międzyczasie okazało się czemu Limonowi tak ciężko przychodzi praca i skąd to zachowanie w wakacje - wieczne znudzenie, lenistwo totalne, widać było że nic mu się nie chce. Niestety wakacje u rodziców nie przysłużyły nam się dobrze. Limon przytył aż 5 kg! Nie dziwię się teraz, że nie chciał się ruszać za bardzo. Wprowadziłam plan odchudzania i poprawy kondycji. Będzie to długi proces, szczególnie po kastracji... Rodzicom podziękowałam, bo mówić im można a oni i tak wiedzą lepiej... O dziwo jedyne miejsce, gdzie Limon w ogóle nie pokazuje tego zmęczenia to torek agility :D Zaczęłam z Morelem treningi agilitek w listopadzie. Morel sierota nie umie szukać przeszkód... Będzie to pierwszy pies, który najpierw nauczy się slalomu, a dopiero później załapie jak się skacze przez przeszkody :D Limon natomiast jak widzi rozstawiony torek to skacze jak natchniony, chociaż nikt mu nie każe! Więc mamy teraz rytuał na agilitkach - najpierw męczarnia z Morelem, później relaks z Limoneczkiem ;) Też jest to dla nas forma uruchomienia Limona i zwiększenia mu aktywności. Wiadomo, że nie biega nie wiadomo ile i nie skacze wysokich przeszkód, ale zawsze jest to dodatkowy ruch :)
Wracając do tematu OBI. Jeden z ostatnich treningów w starym roku dał mi pozytywnego kopa. U obu psów widać postępy co cieszy najbardziej. U Limona w końcu (!) wypracowaliśmy wysyłanie w przestrzeń, poprawiło się chodzenie, pozycje w marszu wyglądają super no i wysyłanie do pachołka się poprawiło, bo zmieniłam swoje kryteria. Dotąd moim celem było to, żeby ominął w całości, tak jak to wygląda w klasie 1, tylko, że z pełnej odległości. Niestety skutkowało to ogólną niechęcią do tego ćwiczenia, a nawet tym, że Limon udawał, że nie widzi dużego pachoła. Zmieniłam kryterium całkowicie, zmniejszyłam do minimum i chyba zaczyna działać. Teraz Limon musi jedynie dobiec do pachołka i minąć go z tyłu. Czyli musi go po prostu znaleźć. Na razie wygląda to tak, że znajduje i zatrzymuje się przy pachołku, ale to na spokojnie wypracuję później. Za zatrzymanie się przy pachołku będzie miał tylko ucięte punkty, a za nieznalezienie pachoła miałby 0 :P Prosta matematyka!
U Morela ćwiczyłam głównie nad skupieniem przed i w ćwiczeniach oraz nad chodzeniem, bo zaczął strasznie wyprzedzać. Skupienie załapał szybko, wrzucenie rozproszeń w ćwiczenia poskutkowało większą pewnością, jest progres. Za to z chodzeniem pałowaliśmy się od listopada, krok do przodu dziesięć w tył... Załamka totalna. Ale w końcu coś w rudym mózgu przeskoczyło i zaczęło działać! Na ostatnim treningu w Sylwestra (godzina 21, huk petard dookoła, najlepsza okazja, żeby poćwiczyć z tollerem!) chodzenie wyglądało bardzo ładnie, mimo niemałych rozproszeń :P
Cel na ten rok jest. Piierwszy start zaplanowany na marzec, planem jest start z 2 psami. Limoneczek o emeryturze może na razie zapomnieć! Więc trzymajcie kciuki, żeby to jakoś poszło!
U Morela ćwiczyłam głównie nad skupieniem przed i w ćwiczeniach oraz nad chodzeniem, bo zaczął strasznie wyprzedzać. Skupienie załapał szybko, wrzucenie rozproszeń w ćwiczenia poskutkowało większą pewnością, jest progres. Za to z chodzeniem pałowaliśmy się od listopada, krok do przodu dziesięć w tył... Załamka totalna. Ale w końcu coś w rudym mózgu przeskoczyło i zaczęło działać! Na ostatnim treningu w Sylwestra (godzina 21, huk petard dookoła, najlepsza okazja, żeby poćwiczyć z tollerem!) chodzenie wyglądało bardzo ładnie, mimo niemałych rozproszeń :P
Cel na ten rok jest. Piierwszy start zaplanowany na marzec, planem jest start z 2 psami. Limoneczek o emeryturze może na razie zapomnieć! Więc trzymajcie kciuki, żeby to jakoś poszło!
Ale, ale! Nie mogę nie wspomnieć jeszcze o tym, że zaczęłam szkolić inne psy. W 2016 trochę się to rozwinęło. A i tak największą radość sprawiają sukcesy podopiecznych! 3 psy zaliczyły klasę 0 z oceną doskonałą! Już trenują do jedyneczek ;) Jeden ma kwalifikację do dwójek :D I plan na start w tej klasie w nowym roku ;) Dodatkowo kilka psów, które zaczęły w drugiej połowie 2016 i zapowiadają się na prawdę fajnie! Więc ekipa szkoleniowa jest, jest z kim trenować i jest z kim się tym wszytskim bawić! Pod tym względem może się nie zmieniać!
A na razie możecie wyczekiwać kolejnego wpisu, mam nadzieję niedługo ;) No i dziękuję tym, którzy dotrwali do końca tego szalonego długiego podsumowania :P
A na razie możecie wyczekiwać kolejnego wpisu, mam nadzieję niedługo ;) No i dziękuję tym, którzy dotrwali do końca tego szalonego długiego podsumowania :P
Na koniec chciałam jeszcze podziękować Gosi, Oli, Oli i Agnieszce! Bez Was byłoby ciężko :*