Nie wiem od czego zacząć. Do tej pory było łatwiej, znów wrócliliśmy z Limonem do "sukcesów". Może nie samych miejsc na pudle, ale praktycznie z każdych zawodów byłam zadowolona. Co do tych zawodów w Brnie nie mogę tak powiedzieć, wszystko od początku było nie tak jak powinno. Były to pierwsze nasze zawody w trakcie których bardzo poważnie myślałam o przerwaniu startu... W związku z tym, że prowadzę bloga, który ma opisywać nie tylko nasze "zwycięstwa", tylko ma ukazywać ciężką pracę, ma pokazywać wzloty i upadki, postanowiłam opisać zawody w Brnie, na których niestety zaliczyliśmy (dla mnie) bolesny upadek. Tak jak powiedział mi ktoś bardzo mądry: sometimes we learn, sometimes we win. Tym razem przyszedł czas na naukę.
Długo zastanawiałam się co tak na prawdę poszło nie tak, czy droga tak rozwaliła Limona? A może hala i wykładzina? Czy brak treningów z odpowiednimi rozproszeniami? Nie mam pewności, wiem, że skutek był taki, że Limonowi powróciły w bardzo krótkim czasie, nawyki ze starej szkoły. Wyszły rzecz, które staramy się eliminować od pierwszego treningu z Asią Hewelt. A eliminujemy je już ponad 2 lata. Obedience to nieustanna praca, upewnianie psa w jednym, eliminowanie drugiego. Limon pokazał mi to bardzo dobitnie w Brnie. Przejdę teraz do opisu ćwiczeń.
ZOSTAWANIE 8/10
Wydawało mi się, że było ok. Nie dreptał przy moim podchodzeniu, więc zdziwiłam się gdy sędzina podniosła 8. Po zejściu okazało się, że przy odejściu musiał się poprawić, w związku z czym podniósł dupsko do góry i usiadł. Przyznaję, że zostawania ćwiczę bardzo mało, najwyższy czas to poprawić. Dodatkowo tragiczne wejście na ring. Na poprzednich zawodach we Wrocławiu w końcu udało mi się wprowadzić Limona na kontakcie na ring, usadzić i zejść na kontakcie. Tu próbowałam, ale nie wiem gdzie były jego myśli. Trzymał się nogi, ale żadna z moich komend (a było ich kilka) nie zrobiła na nim wrażenia. Wszedł jak łajza, szedł jak łajza. 1 krok w przód 100 w tył... Po zostawaniu mieliśmy sporo czasu, bo startowaliśmy jako 11 para, miałam więc dużo czasu na przemyślenia co zrobić, jak zrobić i co jeszcze mogę poprawić.
CHODZENIE 6/10
Chodzenie było pierwszym ćwiczeniem po ponownym wejściu na ring. Udało mi się "włączyć" Limonkowy móżdżek, co poskutkowało pięknym wejściem na kontakcie na ring! Można? Można! Gdy zobaczyłam to jego piękne wejście, z którego byłam bardzo zadowolona, zwolniłam go jeszcze przed dojściem do punktu startu ćwiczenia co by chłopaczka upewnić, że to mi się podobało. No i nie wiem czy to nie był błąd. Ustawiliśmy się na starcie i kontakt prysnął... Samo chodzenie było łatwe, tylko niezbędne elementy, a do tego krótkie. Niestety pierwsza część prowadziła wzdłuż bandy, za którą stała widownia. Ona była ciekawsza... Ruszyliśmy, Limon zachowywał się jakby nie wiedział co ma teraz robić, pierwszy zwrot nic, więc postanowiłam powtórzyć komendę i... Dotarło do móżdżku. Już było lepiej, aczkolwiek ostatnio bardzo zmagamy się z samą pozycją przy nodze, bo jest brzydka. I tak mamy pół chodzenia tragicznego, a druga połowa całkiem ładna. Wyraz po włączeniu się był ładny, ale to nie anuluje nam tragicznego początku. Rozproszenie poskutkowało też brakiem 2 siadów. Na filmie będzie słychać, jak Limon szczeknął w jednym momencie, od razu piszę, że to nie z emocji, ani frustracji czy coś w tym stylu. Po prostu tak ładnie pilnował tego zwrotu, że aż nadepnęłam mu na łapę...
POZYCJE W MARSZU 7,5/10
Znów, pierwsza pozycja była w linii widowni. Kontakt przy chodzeniu był super! Tu mogę napisać, że był o wiele ładniejszy niż we Wrocławiu. Niestety, publiczność musiała mówić coś ciekawego, bo Limonek ładnie zareagował na komendę "stój" i zagapił się na publiczność i chciał iść sprawdzić co oni tam gadają... przesunął się najpierw krok w prawo, po moim odwróceniu się za nim zrobił jeszcze krok. Gdy go zgarnęłam, to znów włączył ładny kontakt i siad był już ładniutki. Mam pomysł jak to akurat ćwiczenie umocnić, ale pytanie brzmi czy problem tkwi w poszczególnych ćwiczeniach, czy jednak w całości?
APORT KIERUNKOWY 8/10
To jest ćwiczenie, za które ja sobie powinnam palnąć w łeb! Pachołki były ustawione tak, że nie można było się dobrze przy nich ustawić (przynajmniej dla mnie). Odprowadzenie ok, aczkolwiek pracujemy nad nim nadal. W końcu dobrze obrany kierunek! Zmieniłam trochę treningi z kierunków i widzę, że to był dobry pomysł. Już widać efekty, a czasu na przepracowanie nie było za dużo od ostatnich zawodów. Powrót ujdzie, było jak zwykle zwolnienie, ale w miarę blisko mnie, więc ok, tylko że nie miał miejsca gdzie usiąść, bo koło mojej nogi stał... pachołek! W związku z czym usiadł krzywo, ale tu jest mój błąd. Gdy odprowadziłam Limona do pachołka i odchodziłam do swojego zrobiłam krok w prawo, bo wiedziałam, że pachołek tam jest i byłam pewna, że się oddalę od niego tak, e Limon się zmieści, niestety albo powinnam stanąć za pachołkiem, albo zrobić krok w lewo... Mój błąd i to duży na tym etapie. Chyba nie tylko Limon był ogłupiały na tych zawodach. I właśnie nie jestem pewna, czy tu się wszystko nie posypało...
POZYCJE Z ODLEGŁOŚCI 6/10
Pozycje były w kolejności stój/siad/waruj. Muszę pochwalić wstawania, bo były ładne, niestety przy siadach jak zwykle przesuwa się do przodu. Waruje też ok, ale niestety przy drugim musiałam powtórzyć komendę, bo oczywiście publiczność... Po ostatnich zawodach postanowiłam wrócić z nim do podstaw, czyli pompek i tego wszystkiego co robię aktualnie z Morelem. Widzę poprawę, ale to jeszcze za mało.
APORT WĘCHOWY 7/10
Szczerze, to dla mnie za wysoko oceniony ten aport. Już jak mazałam patyka widziałam, że Limona interesuje bardziej to co się dzieje na publiczności niż co ja robię. Na szczęście wysłanie było w tempie, podbiegł do patyków i zaczął szukać, ale między patykami znalazł jakiś fajny smrodek i musiał go dokładnie obwąchać zanim zaczął szukać mojego patyka. Oprócz tego incydentu z zawąchaniem, samo wyszukiwanie było lepsze niż we Wrocku, ładniejsze i pewniejsze, bez trącania patyków, ale powrót to już tragedia. Nie wiedział czy ma podejść do mnie czy do komisarza (?!) w końcu jak stwierdził, że do mnie to przypomniało mu się stare siadanie przede mną, do tego tragicznie krzywe. Wiem, że mam wszystkie powroty do poprawki i ćwiczymy już to, ale tu to lekko przesadził, bo siadania przede mną to już 2 lata nie ćwiczyliśmy... I po 2 latach wyszło. To było właśnie ćwiczenie podczas którego zastanawiałam się czy nie przerwać startu. Krótkie bicie się z myślami i stwierdziłam, że dam mu jeszcze szansę.
KWADRAT 0/10
Zmora powraca. Myślałam, a raczej miałam nadzieję, że skoro przed samymi startami mięliśmy trening i pokazałam mu kwadrat, to podczas startu trafi tam z palcem w d... Niestety, ale nie. Nie jestem do końca przekonana czy Limon widział kwadrat, bo ja go nie widziałam. Akurat podczas startu naszego i tego ćwiczenia oślepiało mnie słońce. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy na Limona wysokości też nic nie było widać i czy jego błąd był spowodowany tym, że na prawdę nie widział kwadratka, czy to było jednak rozkojarzenie. Przy pierwszej próbie wysłania odbiegł w lewo w stronę publiczności i kierunków. Drugie wysłanie już było ok, ale to już i tak było 0. Niestety przywołanie też było brzydkie. Nie wiem co mu się ubzdurało, ale podleciał do mojej prawej ręki. Nigdy przy kwadracie go nie nagradzam z prawej ręki. Nigdy przy przywołaniu nie nagradzam go z prawej ręki. Mózg wyparował...
APORT PRZEZ PRZESZKODĘ 7/10
To ćwiczenie było dla mnie poprawne. Jedyne co mogę powiedzieć na minus to powrót kłusem w pierwszej fazie, no i obejście nogi, jeszcze zbyt duży łuk, ale dla mnie i tak było już lepsze niż we Wrocławiu.
PRZYWOŁANIE Z ZATRZYMANIEM 8/10
Poprawne, aczkolwiek dla mnie zatrzymanie za wolne. Tu znam przyczynę, wiem co i jak ćwiczyć. Niestety przez to, że rozchorowałam się krótko przed tymi zawodami nie miałam możliwości tego przećwiczyć po zawodach we Wrocławiu
WRAŻENIE OGÓLNE 10/10
Tu jestem w szoku. Za taki wyraz w życiu nie dałabym sobie więcej niż 6... Rozumiem czym to było spowodowane. Sędzina była austriacka, po raz pierwszy widziała malamuta robiącego cokolwiek z OBI... Żałuję tylko, że Limon nie pokazał na co go stać chociażby tak w 80%.
Zawody ukończone z oceną dobrą (o dziwo!) 205.5/320 pkt.
Teraz przede mną ciężka praca. Muszę się zastanowić dokładnie jeszcze co się stało, co może być przyczyną, czy naprawiać każdy element osobno czy jednak jakoś inaczej. Po woli układa mi się w głowie plan, aczkolwiek zaraz mamy kolejne zawody i już wiem, że nie zdążę wszystkiego poprawić, muszę się skupić więc na 3 najgorszych elementach. Planuję też mały eksperyment na tych zawodach. Sprawdzimy sobie Limonka pod pewnym kontem, tak z myślą o przyszłym sezonie... Ale o tym napiszę po zawodach ;)
Poniżej filmik poglądowy. Ktoś mi kiedyś zarzucił, że wycinam z filmików te brzydkie fragmenty pracy Limona, więc proszę, bez "podkładu muzycznego", wycięte tylko przejścia i kwadrat, którego nie było...
Długo zastanawiałam się co tak na prawdę poszło nie tak, czy droga tak rozwaliła Limona? A może hala i wykładzina? Czy brak treningów z odpowiednimi rozproszeniami? Nie mam pewności, wiem, że skutek był taki, że Limonowi powróciły w bardzo krótkim czasie, nawyki ze starej szkoły. Wyszły rzecz, które staramy się eliminować od pierwszego treningu z Asią Hewelt. A eliminujemy je już ponad 2 lata. Obedience to nieustanna praca, upewnianie psa w jednym, eliminowanie drugiego. Limon pokazał mi to bardzo dobitnie w Brnie. Przejdę teraz do opisu ćwiczeń.
ZOSTAWANIE 8/10
Wydawało mi się, że było ok. Nie dreptał przy moim podchodzeniu, więc zdziwiłam się gdy sędzina podniosła 8. Po zejściu okazało się, że przy odejściu musiał się poprawić, w związku z czym podniósł dupsko do góry i usiadł. Przyznaję, że zostawania ćwiczę bardzo mało, najwyższy czas to poprawić. Dodatkowo tragiczne wejście na ring. Na poprzednich zawodach we Wrocławiu w końcu udało mi się wprowadzić Limona na kontakcie na ring, usadzić i zejść na kontakcie. Tu próbowałam, ale nie wiem gdzie były jego myśli. Trzymał się nogi, ale żadna z moich komend (a było ich kilka) nie zrobiła na nim wrażenia. Wszedł jak łajza, szedł jak łajza. 1 krok w przód 100 w tył... Po zostawaniu mieliśmy sporo czasu, bo startowaliśmy jako 11 para, miałam więc dużo czasu na przemyślenia co zrobić, jak zrobić i co jeszcze mogę poprawić.
CHODZENIE 6/10
Chodzenie było pierwszym ćwiczeniem po ponownym wejściu na ring. Udało mi się "włączyć" Limonkowy móżdżek, co poskutkowało pięknym wejściem na kontakcie na ring! Można? Można! Gdy zobaczyłam to jego piękne wejście, z którego byłam bardzo zadowolona, zwolniłam go jeszcze przed dojściem do punktu startu ćwiczenia co by chłopaczka upewnić, że to mi się podobało. No i nie wiem czy to nie był błąd. Ustawiliśmy się na starcie i kontakt prysnął... Samo chodzenie było łatwe, tylko niezbędne elementy, a do tego krótkie. Niestety pierwsza część prowadziła wzdłuż bandy, za którą stała widownia. Ona była ciekawsza... Ruszyliśmy, Limon zachowywał się jakby nie wiedział co ma teraz robić, pierwszy zwrot nic, więc postanowiłam powtórzyć komendę i... Dotarło do móżdżku. Już było lepiej, aczkolwiek ostatnio bardzo zmagamy się z samą pozycją przy nodze, bo jest brzydka. I tak mamy pół chodzenia tragicznego, a druga połowa całkiem ładna. Wyraz po włączeniu się był ładny, ale to nie anuluje nam tragicznego początku. Rozproszenie poskutkowało też brakiem 2 siadów. Na filmie będzie słychać, jak Limon szczeknął w jednym momencie, od razu piszę, że to nie z emocji, ani frustracji czy coś w tym stylu. Po prostu tak ładnie pilnował tego zwrotu, że aż nadepnęłam mu na łapę...
POZYCJE W MARSZU 7,5/10
Znów, pierwsza pozycja była w linii widowni. Kontakt przy chodzeniu był super! Tu mogę napisać, że był o wiele ładniejszy niż we Wrocławiu. Niestety, publiczność musiała mówić coś ciekawego, bo Limonek ładnie zareagował na komendę "stój" i zagapił się na publiczność i chciał iść sprawdzić co oni tam gadają... przesunął się najpierw krok w prawo, po moim odwróceniu się za nim zrobił jeszcze krok. Gdy go zgarnęłam, to znów włączył ładny kontakt i siad był już ładniutki. Mam pomysł jak to akurat ćwiczenie umocnić, ale pytanie brzmi czy problem tkwi w poszczególnych ćwiczeniach, czy jednak w całości?
APORT KIERUNKOWY 8/10
To jest ćwiczenie, za które ja sobie powinnam palnąć w łeb! Pachołki były ustawione tak, że nie można było się dobrze przy nich ustawić (przynajmniej dla mnie). Odprowadzenie ok, aczkolwiek pracujemy nad nim nadal. W końcu dobrze obrany kierunek! Zmieniłam trochę treningi z kierunków i widzę, że to był dobry pomysł. Już widać efekty, a czasu na przepracowanie nie było za dużo od ostatnich zawodów. Powrót ujdzie, było jak zwykle zwolnienie, ale w miarę blisko mnie, więc ok, tylko że nie miał miejsca gdzie usiąść, bo koło mojej nogi stał... pachołek! W związku z czym usiadł krzywo, ale tu jest mój błąd. Gdy odprowadziłam Limona do pachołka i odchodziłam do swojego zrobiłam krok w prawo, bo wiedziałam, że pachołek tam jest i byłam pewna, że się oddalę od niego tak, e Limon się zmieści, niestety albo powinnam stanąć za pachołkiem, albo zrobić krok w lewo... Mój błąd i to duży na tym etapie. Chyba nie tylko Limon był ogłupiały na tych zawodach. I właśnie nie jestem pewna, czy tu się wszystko nie posypało...
POZYCJE Z ODLEGŁOŚCI 6/10
Pozycje były w kolejności stój/siad/waruj. Muszę pochwalić wstawania, bo były ładne, niestety przy siadach jak zwykle przesuwa się do przodu. Waruje też ok, ale niestety przy drugim musiałam powtórzyć komendę, bo oczywiście publiczność... Po ostatnich zawodach postanowiłam wrócić z nim do podstaw, czyli pompek i tego wszystkiego co robię aktualnie z Morelem. Widzę poprawę, ale to jeszcze za mało.
APORT WĘCHOWY 7/10
Szczerze, to dla mnie za wysoko oceniony ten aport. Już jak mazałam patyka widziałam, że Limona interesuje bardziej to co się dzieje na publiczności niż co ja robię. Na szczęście wysłanie było w tempie, podbiegł do patyków i zaczął szukać, ale między patykami znalazł jakiś fajny smrodek i musiał go dokładnie obwąchać zanim zaczął szukać mojego patyka. Oprócz tego incydentu z zawąchaniem, samo wyszukiwanie było lepsze niż we Wrocku, ładniejsze i pewniejsze, bez trącania patyków, ale powrót to już tragedia. Nie wiedział czy ma podejść do mnie czy do komisarza (?!) w końcu jak stwierdził, że do mnie to przypomniało mu się stare siadanie przede mną, do tego tragicznie krzywe. Wiem, że mam wszystkie powroty do poprawki i ćwiczymy już to, ale tu to lekko przesadził, bo siadania przede mną to już 2 lata nie ćwiczyliśmy... I po 2 latach wyszło. To było właśnie ćwiczenie podczas którego zastanawiałam się czy nie przerwać startu. Krótkie bicie się z myślami i stwierdziłam, że dam mu jeszcze szansę.
KWADRAT 0/10
Zmora powraca. Myślałam, a raczej miałam nadzieję, że skoro przed samymi startami mięliśmy trening i pokazałam mu kwadrat, to podczas startu trafi tam z palcem w d... Niestety, ale nie. Nie jestem do końca przekonana czy Limon widział kwadrat, bo ja go nie widziałam. Akurat podczas startu naszego i tego ćwiczenia oślepiało mnie słońce. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy na Limona wysokości też nic nie było widać i czy jego błąd był spowodowany tym, że na prawdę nie widział kwadratka, czy to było jednak rozkojarzenie. Przy pierwszej próbie wysłania odbiegł w lewo w stronę publiczności i kierunków. Drugie wysłanie już było ok, ale to już i tak było 0. Niestety przywołanie też było brzydkie. Nie wiem co mu się ubzdurało, ale podleciał do mojej prawej ręki. Nigdy przy kwadracie go nie nagradzam z prawej ręki. Nigdy przy przywołaniu nie nagradzam go z prawej ręki. Mózg wyparował...
APORT PRZEZ PRZESZKODĘ 7/10
To ćwiczenie było dla mnie poprawne. Jedyne co mogę powiedzieć na minus to powrót kłusem w pierwszej fazie, no i obejście nogi, jeszcze zbyt duży łuk, ale dla mnie i tak było już lepsze niż we Wrocławiu.
PRZYWOŁANIE Z ZATRZYMANIEM 8/10
Poprawne, aczkolwiek dla mnie zatrzymanie za wolne. Tu znam przyczynę, wiem co i jak ćwiczyć. Niestety przez to, że rozchorowałam się krótko przed tymi zawodami nie miałam możliwości tego przećwiczyć po zawodach we Wrocławiu
WRAŻENIE OGÓLNE 10/10
Tu jestem w szoku. Za taki wyraz w życiu nie dałabym sobie więcej niż 6... Rozumiem czym to było spowodowane. Sędzina była austriacka, po raz pierwszy widziała malamuta robiącego cokolwiek z OBI... Żałuję tylko, że Limon nie pokazał na co go stać chociażby tak w 80%.
Zawody ukończone z oceną dobrą (o dziwo!) 205.5/320 pkt.
Teraz przede mną ciężka praca. Muszę się zastanowić dokładnie jeszcze co się stało, co może być przyczyną, czy naprawiać każdy element osobno czy jednak jakoś inaczej. Po woli układa mi się w głowie plan, aczkolwiek zaraz mamy kolejne zawody i już wiem, że nie zdążę wszystkiego poprawić, muszę się skupić więc na 3 najgorszych elementach. Planuję też mały eksperyment na tych zawodach. Sprawdzimy sobie Limonka pod pewnym kontem, tak z myślą o przyszłym sezonie... Ale o tym napiszę po zawodach ;)
Poniżej filmik poglądowy. Ktoś mi kiedyś zarzucił, że wycinam z filmików te brzydkie fragmenty pracy Limona, więc proszę, bez "podkładu muzycznego", wycięte tylko przejścia i kwadrat, którego nie było...