Stało się. Kolejne zawody za nami. Tym razem pojechaliśmy do Więckowic, ale szczerze to nie za bardzo chciało mi się tam jechać, ponieważ brak było widocznych postępów od zawodów we Wrocławiu. Można nawet powiedzieć, że nastąpił spory regres... Tak jak na zawody we Wrocławiu czekałam z nadzieją i chęcią sprawdzenia czy widać już jakieś postępy, tak do Więckowic strasznie nie chciało mi się jechać, bon wiedziałam, że za dużo nie pokażemy...
Ale zmobilizowaliśmy się z Limonem i wyruszyliśmy. Niestety dwójka miała być ostatnią klasą rozgrywaną, a jechałam z Anią i Zojką na "zerówki" więc wiedziałam już, że pół dnia leżenia w klatce nie pomoże Limonowi motywacyjnie... Na samych zawodach co chwila ktoś mówił co innego odnośnie dwójek na końcu, co chwilę zamieniali dwójki z trójkami i do zakończenia klasy pierwszej nic nie było wiadomo na 100%... To zamieszanie poskutkowało tylko wyciąganiem psa co chwilę z klatki. Zrobiłam trening podczas rozgrywania klasy 1, bo nasza miałabyć niby po. Ale okazało się, że najpierw będzie jednak jeden pies z trójki... Zamieszanie straszne. Do tego deszcz, burza i inne takie cuda i już wiedziałam, że nie będzie to fajny start. Modliłam się tylko o to, żeby Limon nie wyzerował więcej niż jednego ćwiczenia... Ale przystąpmy do analizy startu:P
Ale zmobilizowaliśmy się z Limonem i wyruszyliśmy. Niestety dwójka miała być ostatnią klasą rozgrywaną, a jechałam z Anią i Zojką na "zerówki" więc wiedziałam już, że pół dnia leżenia w klatce nie pomoże Limonowi motywacyjnie... Na samych zawodach co chwila ktoś mówił co innego odnośnie dwójek na końcu, co chwilę zamieniali dwójki z trójkami i do zakończenia klasy pierwszej nic nie było wiadomo na 100%... To zamieszanie poskutkowało tylko wyciąganiem psa co chwilę z klatki. Zrobiłam trening podczas rozgrywania klasy 1, bo nasza miałabyć niby po. Ale okazało się, że najpierw będzie jednak jeden pies z trójki... Zamieszanie straszne. Do tego deszcz, burza i inne takie cuda i już wiedziałam, że nie będzie to fajny start. Modliłam się tylko o to, żeby Limon nie wyzerował więcej niż jednego ćwiczenia... Ale przystąpmy do analizy startu:P
SIAD W GRUPIE - 20/20pkt
Dopiero gdy zostawiłam Limona i odeszłam na polecenie komisarza zaczęłam myśleć, że bardzo dawno nie ćwiczyliśmy zostawania... Nie ma to jak zdać sobie sprawę z tego podczas startu... Poskutkowało to poprawieniem siadu w postaci podsunięcia tyłka do przednich łap i kilkukrotne przestawienie przednich łapiszczy... Jedno napawa optymizmem - zero jęczenia. Fajnie, że to co uroiło się w tym malutkim móżdżku podczas zawodów w Świebodzicach wyparowało. Nauczka na przyszłość jest - zostawanie też się ćwiczy!!
CHODZENIE PRZY NODZE - 25,5/30 pkt
Jak dla mnie tragedia. Początek w miarę ładny, ale później się tak rozwlekł, że szkoda gadać... W ogóle nie widać postępu, jaki było widać we Wrocławiu, chociaż chodzenia ćwiczyłam sporo. Mogę to zrzucić na karb tego kilkukrotnego wyciągania z klatki i chowania... Wiem już od dawna, że powinnam to ćwiczyć, ale jakoś się nie złożyło :P To jest mój cel na wakacje: przepracowywanie chodzenia w połączeniu z innymi ćwiczeniami razem z chowaniem do klatki. Postanowione.
POZYCJE W MARSZU - 25,5/30 pkt
Przez rozwleczone chodzenie tym ćwiczeniem też się nie popisał... Ruszenie tragiczne, zero kontaktu, daleko od nogi, blee... Samo stój całkiem fajne, tylko nauczył się gnojek podchodzić w momencie gdy ja się odwracam w jego stronę... Muszę to z tej marnej główki wyplewić!! Po zgarnięciu ze stój i zakręcie kontakt się poprawił, w związku z czym siad w marszu wyglądał już trochę lepiej, ale po zgarnięciu z siadu znów kontakt brzydki...
PRZYWOŁANIE Z ZATRZYMANIEM - 40/40 pkt
Tu ocena sędziego mnie bardzo zdziwiła, ponieważ powtórzyłam komendę... Albo nie zauważył, albo to dlatego, że oceniał to T. Roszkiewicz... Ruszenie z przywołania świetne, na pierwszą komendę Limon zareagował tak jak w Świebodzicach - zwolnieniem tempa. Więc nauczona zerem z tych zawodów postanowiłam bez wahania powtórzyć komendę, żeby nie wyzerować ćwiczenia. Udało się, Limon dał po hamulcach :P
KWADRAT - 40/40 pkt.
Gdy podchodziłam do tego ćwiczenia byłam pewna, że gamoń wyzeruje... Ale to tylko dlatego, że na ringu przygotowawczym, gdy wysyłałam go do kwadratu, to odwracał się do tyłu i przechodził za taśmę odgraniczającą ring z bardzo zadowoloną miną na ryjku... Nie wiem co w tej małej główce się uroiło, ale patrzyłam na to z przerażeniem. Czy on zawsze musi coś z tym kwadratkiem wymyślić?? Pomysły mi się kończą już na to ćwiczenie, co myślę, że już wychodzimy na prostą to Limon wykombinuje coś takiego, że człowiek się dziwi jak on na to wpadł?? Ale na ringu podczas startu o dziwo zlokalizował kwadrat przed sobą i pobiegł rozglądając się czy to na pewno o ten kwadrat chodzi?? Trafił dobrze, zatrzymał się fajnie, warowanie trochę wolne... No i zaczął podwąchiwać coś dookoła. Przywołanie całkiem w tempie, ale później znów brak kontaktu...
APORT KIERUNKOWY - 30/30 pkt.
To jest chyba jedne z ćwiczeń lepiej wykonanych na tych zawodach. Kierunek obrany pewnie, podjęcie fajne, tylko powrót wolny. A, no i krzywy siad, ale to już wiem jak wyeliminować...
APORT WĘCHOWY - 40/40 pkt.
Wysłanie dobre, tylko wpadł w środek patyków. próbował wziąć dwa przed tym swoim, ale za każdym razem jak już otwierał paszczę, żeby podnieść, stwierdzał, że to gdzieś indziej śmierdzi mój :P W końcu przyniósł dobrego ;) Powrót oczywiście wolny...
ZMIANA POZYCJI - 30/40 pkt.
To ćwiczenie spędzało mi sen z powiek... Nie miałam czasu, żeby je tak porządnie przećwiczyć od ostatnich zawodów, zmieniłam tylko sposób nagradzania... Zmiany były jak dla nas lepsze, czyli stój --> siad --> waruj. Stóje zrobione, jak dla mnie, świetnie. Pierwszy siad też fajowy, za to na drugim gamoń zamiast zrobić siad cofnął się w stój o 1 krok... Powtórzona komenda. Waruje z siad ładne (w końcu!). Czyli w efekcie zmiany trochę się poprawiły.
APORT PRZEZ PRZESZKODĘ - 30/30 pkt
Ruszenie po aportek pewne, podebranie dobre, tylko powrót powolny. Ale przy powrocie mój pies mnie zaskoczył... Stwierdziłam, że żeby wyeliminować te jego krzywe siady zacznę mu wydawać komendę "noga" na dostawienie się do nogi. Zrobiłam to raz na treningun i wielkim było moje zdziwienie, gdy Limon wracając z aportkiem nie ustawił się przede mną tylko usiadł przy nodze.
WRAŻENIE OGÓLNE - 18/20 pkt
Jak dla mnie to nasza współpraca była marna, ale ludzie po starcie podchodzili i mówili, że fajnie... Oni nie widzieli co to znaczy fajna praca Limona :P Jeszcze Wam kiedyś pokażemy!!
Dopiero gdy zostawiłam Limona i odeszłam na polecenie komisarza zaczęłam myśleć, że bardzo dawno nie ćwiczyliśmy zostawania... Nie ma to jak zdać sobie sprawę z tego podczas startu... Poskutkowało to poprawieniem siadu w postaci podsunięcia tyłka do przednich łap i kilkukrotne przestawienie przednich łapiszczy... Jedno napawa optymizmem - zero jęczenia. Fajnie, że to co uroiło się w tym malutkim móżdżku podczas zawodów w Świebodzicach wyparowało. Nauczka na przyszłość jest - zostawanie też się ćwiczy!!
CHODZENIE PRZY NODZE - 25,5/30 pkt
Jak dla mnie tragedia. Początek w miarę ładny, ale później się tak rozwlekł, że szkoda gadać... W ogóle nie widać postępu, jaki było widać we Wrocławiu, chociaż chodzenia ćwiczyłam sporo. Mogę to zrzucić na karb tego kilkukrotnego wyciągania z klatki i chowania... Wiem już od dawna, że powinnam to ćwiczyć, ale jakoś się nie złożyło :P To jest mój cel na wakacje: przepracowywanie chodzenia w połączeniu z innymi ćwiczeniami razem z chowaniem do klatki. Postanowione.
POZYCJE W MARSZU - 25,5/30 pkt
Przez rozwleczone chodzenie tym ćwiczeniem też się nie popisał... Ruszenie tragiczne, zero kontaktu, daleko od nogi, blee... Samo stój całkiem fajne, tylko nauczył się gnojek podchodzić w momencie gdy ja się odwracam w jego stronę... Muszę to z tej marnej główki wyplewić!! Po zgarnięciu ze stój i zakręcie kontakt się poprawił, w związku z czym siad w marszu wyglądał już trochę lepiej, ale po zgarnięciu z siadu znów kontakt brzydki...
PRZYWOŁANIE Z ZATRZYMANIEM - 40/40 pkt
Tu ocena sędziego mnie bardzo zdziwiła, ponieważ powtórzyłam komendę... Albo nie zauważył, albo to dlatego, że oceniał to T. Roszkiewicz... Ruszenie z przywołania świetne, na pierwszą komendę Limon zareagował tak jak w Świebodzicach - zwolnieniem tempa. Więc nauczona zerem z tych zawodów postanowiłam bez wahania powtórzyć komendę, żeby nie wyzerować ćwiczenia. Udało się, Limon dał po hamulcach :P
KWADRAT - 40/40 pkt.
Gdy podchodziłam do tego ćwiczenia byłam pewna, że gamoń wyzeruje... Ale to tylko dlatego, że na ringu przygotowawczym, gdy wysyłałam go do kwadratu, to odwracał się do tyłu i przechodził za taśmę odgraniczającą ring z bardzo zadowoloną miną na ryjku... Nie wiem co w tej małej główce się uroiło, ale patrzyłam na to z przerażeniem. Czy on zawsze musi coś z tym kwadratkiem wymyślić?? Pomysły mi się kończą już na to ćwiczenie, co myślę, że już wychodzimy na prostą to Limon wykombinuje coś takiego, że człowiek się dziwi jak on na to wpadł?? Ale na ringu podczas startu o dziwo zlokalizował kwadrat przed sobą i pobiegł rozglądając się czy to na pewno o ten kwadrat chodzi?? Trafił dobrze, zatrzymał się fajnie, warowanie trochę wolne... No i zaczął podwąchiwać coś dookoła. Przywołanie całkiem w tempie, ale później znów brak kontaktu...
APORT KIERUNKOWY - 30/30 pkt.
To jest chyba jedne z ćwiczeń lepiej wykonanych na tych zawodach. Kierunek obrany pewnie, podjęcie fajne, tylko powrót wolny. A, no i krzywy siad, ale to już wiem jak wyeliminować...
APORT WĘCHOWY - 40/40 pkt.
Wysłanie dobre, tylko wpadł w środek patyków. próbował wziąć dwa przed tym swoim, ale za każdym razem jak już otwierał paszczę, żeby podnieść, stwierdzał, że to gdzieś indziej śmierdzi mój :P W końcu przyniósł dobrego ;) Powrót oczywiście wolny...
ZMIANA POZYCJI - 30/40 pkt.
To ćwiczenie spędzało mi sen z powiek... Nie miałam czasu, żeby je tak porządnie przećwiczyć od ostatnich zawodów, zmieniłam tylko sposób nagradzania... Zmiany były jak dla nas lepsze, czyli stój --> siad --> waruj. Stóje zrobione, jak dla mnie, świetnie. Pierwszy siad też fajowy, za to na drugim gamoń zamiast zrobić siad cofnął się w stój o 1 krok... Powtórzona komenda. Waruje z siad ładne (w końcu!). Czyli w efekcie zmiany trochę się poprawiły.
APORT PRZEZ PRZESZKODĘ - 30/30 pkt
Ruszenie po aportek pewne, podebranie dobre, tylko powrót powolny. Ale przy powrocie mój pies mnie zaskoczył... Stwierdziłam, że żeby wyeliminować te jego krzywe siady zacznę mu wydawać komendę "noga" na dostawienie się do nogi. Zrobiłam to raz na treningun i wielkim było moje zdziwienie, gdy Limon wracając z aportkiem nie ustawił się przede mną tylko usiadł przy nodze.
WRAŻENIE OGÓLNE - 18/20 pkt
Jak dla mnie to nasza współpraca była marna, ale ludzie po starcie podchodzili i mówili, że fajnie... Oni nie widzieli co to znaczy fajna praca Limona :P Jeszcze Wam kiedyś pokażemy!!
W efekcie, po tym marnym starcie uzyskaliśmy 299/320 pkt, ocenę doskonałą i lokatę 1 na 9 psów :D Jest to nasza druga doskonała w klasie 2, więc mamy już awans do "3" ;P Niestety po tych zawodach dochodzę do wniosku, że dobry komisarz to skarb nad skarby. Nasz start trwał ponad 16 minut (!!) nie wliczając zostawania, tylko datego, że komisarz był mega nieogarnięty i zawodnik będący na ringu musiał się bardzo pilnować i w razie potrzeby poprawiać komisarza... Niestety cały start oceniam na średni. Nigdy w życiu nie dalabym sobie za niego oceny doskonałej. I tak sobie myślałam, e zaczęłam się przyzwyczajać ostatnio do sędziów, którzy są bardziej "ostrzy" w ocenianiu i takie "lajtowe" ocenianie po prostu mnie już denerwuje, bo nie pokazuje tak na prawdę nic... No ale, to tak na przyszłość trzeba będzie myśleć o wyjazdach głównie do sędziów bardziej wymagających ;P W kadym bądź razie wróciliśmy z zawodów z ogromnym pucharkiem i ciągłym niedowierzaniem, że tak marnym startem można zgarnąć pierwsze miejsce... Ale to tylko (albo aż) dlatego, że Limon był jedynym psem, który nie wyzerował żadnego ćwiczenia, z czego jestem bardzo dumna. To tyle na razie! Żegnam Was moim ulubionym zdjęciem przywiezionym z zawodów ;)
No i jeszcze czas na podziękowania. Przede wszystkim dziękuję Asi Hewelt, że przewróciła mój cały obraz treningów obedience o 180 stopni zaledwie we wrześniu zesłego roku!! Za to że po tak krótkim czasie widzimy z Limonem postępy i czujemy szansę na lepszą współpracę! Dziękuję Asia, jesteś wielka!
Dziękuję też Ani, za wszystko ;) I całej reszcie dobrych duszyczzek za miłe słowa i pomoc (w tym Madziasto za zdjęcia)! Dzięki!
A tak zupełnie na "do widzenia" filmik z tego tragicznego startu ;)
Dziękuję też Ani, za wszystko ;) I całej reszcie dobrych duszyczzek za miłe słowa i pomoc (w tym Madziasto za zdjęcia)! Dzięki!
A tak zupełnie na "do widzenia" filmik z tego tragicznego startu ;)