Po co Ci blog?
Sama się zastanawiam. Czasem trzeba się gdzieś wyżalić, wygadać i tym podobne... A ten blog będzie powiązany z najcenniejszym dla mnie, w tym momencie, stworzeniem. Przedstawiam wam Limona. Pseudo-Malamuta, który robi rzeczy, których nie powinien robić!
No ale od początku. Limon jest ponad 4 letnim psem. W październiku miną 4 lata odkąd jesteśmy razem. Od samego początku zaskakiwał nie tylko mnie, ale wszystkich dookoła. Okazało się, że jest bardzo inteligentny i chętny do współpracy z człowiekiem. Po kilku spotkaniach szkoleniowych padła propozycja, abyśmy poszli w kierunku Obedince i PT. Przystałam na nią nie wiedząc zbytnio "z czym to się je". Po pół roku zrobiliśmy egzamin PT1, później w sezonie posypały się zawody PT2 i OBI 0, na których Limon nie schodził z pudła. Pod koniec sezonu 2011 przeszliśmy do Obi 1 i kontynuowaliśmy przez cały sezon 2012 zdobywając w Pucharze Polski 2-lokatę za 3 najlepsze starty! Byłam dumna z nas, tym bardziej, że nie kosztowało nas to zbyt wielkiej pracy. Sezon 2013 nie jest już dla nas jednak tak łaskawy. Idąc za ciosem przeszliśmy do klasy wyżej, zaliczając po drodze 400 km przeprowadzkę. Nagle zostaliśmy zmuszeni trenować sam na sam, co odbiło się wyraźnie podczas startów. Pierwsze zawody w tym sezonie i 4 lokata (trochę smutno, tym bardziej, że do 3 miejsca brakło 2 pkt). Ale na pocieszenie została nam ocena doskonała z możliwością przejścia do klasy 3. Niestety nie jestem w stanie w tak krótkim czasie przestawić psa o klasę wyżej, zostaliśmy więc w klasie 2 i zostaniemy tu dopóki nasz poziom nie będzie zadowalający. Drugie zawody niestety zakończone pierwszą w życiu dyskwalifikacją... Zero skupienia, zero pracy, zero zrozumienia.
Na blogu chciałabym umieszczać sprawozdania z treningów, zawodów i seminariów. Trochę zapewne i z naszych wspólnych przeżyć. Wiem, że mam psa na medal. I nie ukrywajmy - lubię się nim chwalić. Bo malamut w treningach posłuszeństwa to cud nad cudy. A jeszcze taki, który robi to wszystko z wielką chęcią! Chciałabym pokazać, że można. Nawet z "trudnym" psem dojść do wspólnego porozumienia. Chociaż, biorąc pod uwagę nasz staż, dopiero zaczynamy się "w to bawić", ale oboje wiemy, że chcemy i będziemy to kontynuować. Ponieważ życie staje się wtedy łatwiejsze, bo ja jestem pewna Jego zachowania, a on wie czego od niego oczekuję. A poza tym odnajdujemy w tym wspólny język i potrafimy się w to razem bawić, ku obopólnym korzyściom.
To by było na tyle jeżeli chodzi o wstęp :P Teraz trochę planów!
Już całkiem niedługo, bo 05.09. jedziemy z Limonem na seminarium z Asią Hewelt. Cudownym trafem zwolniło się dla nas miejsce. Jestem prze-szczęśliwa, bo nagromadziło nam się trochę problemów i zaległości szkoleniowych, z którymi sama sobie nie potrafię poradzić, więc czujne oko kogoś doświadczonego przyda się bardzo. Tym bardziej, że miesiąc później mamy zawody!
Właśnie 05.-06.10.2013 mamy zawody w Świebodzicach. Obsada sędziowska mi jeszcze nieznana. Sędzina z Czech - niby wymagająca, a ja lubię takich sędziów! (Nie bez powodu moim ulubionym jest p. M. Szalc;) ) I J. Lewkowicz, o którym już legendy słyszałam. Również wymagający - cieszę się, że zobaczę go w końcu w akcji, chociaż nie wiem kto będzie naszą klasę sędziował... Czeska sędzina niby dużą uwagę zwraca na szybkość. A Malamut niestety sprinterem nie jest... Także czeka nas mnóstwo pracy! Abyśmy mogli zaszokować kogoś z zagranicy! Mam nadzieję, że na czeskich ringach zaczną o nas legendy krążyć :P
"Bo TAK się szkoli Malamuty!!"
Pozdrawiam!!
Sama się zastanawiam. Czasem trzeba się gdzieś wyżalić, wygadać i tym podobne... A ten blog będzie powiązany z najcenniejszym dla mnie, w tym momencie, stworzeniem. Przedstawiam wam Limona. Pseudo-Malamuta, który robi rzeczy, których nie powinien robić!
No ale od początku. Limon jest ponad 4 letnim psem. W październiku miną 4 lata odkąd jesteśmy razem. Od samego początku zaskakiwał nie tylko mnie, ale wszystkich dookoła. Okazało się, że jest bardzo inteligentny i chętny do współpracy z człowiekiem. Po kilku spotkaniach szkoleniowych padła propozycja, abyśmy poszli w kierunku Obedince i PT. Przystałam na nią nie wiedząc zbytnio "z czym to się je". Po pół roku zrobiliśmy egzamin PT1, później w sezonie posypały się zawody PT2 i OBI 0, na których Limon nie schodził z pudła. Pod koniec sezonu 2011 przeszliśmy do Obi 1 i kontynuowaliśmy przez cały sezon 2012 zdobywając w Pucharze Polski 2-lokatę za 3 najlepsze starty! Byłam dumna z nas, tym bardziej, że nie kosztowało nas to zbyt wielkiej pracy. Sezon 2013 nie jest już dla nas jednak tak łaskawy. Idąc za ciosem przeszliśmy do klasy wyżej, zaliczając po drodze 400 km przeprowadzkę. Nagle zostaliśmy zmuszeni trenować sam na sam, co odbiło się wyraźnie podczas startów. Pierwsze zawody w tym sezonie i 4 lokata (trochę smutno, tym bardziej, że do 3 miejsca brakło 2 pkt). Ale na pocieszenie została nam ocena doskonała z możliwością przejścia do klasy 3. Niestety nie jestem w stanie w tak krótkim czasie przestawić psa o klasę wyżej, zostaliśmy więc w klasie 2 i zostaniemy tu dopóki nasz poziom nie będzie zadowalający. Drugie zawody niestety zakończone pierwszą w życiu dyskwalifikacją... Zero skupienia, zero pracy, zero zrozumienia.
Na blogu chciałabym umieszczać sprawozdania z treningów, zawodów i seminariów. Trochę zapewne i z naszych wspólnych przeżyć. Wiem, że mam psa na medal. I nie ukrywajmy - lubię się nim chwalić. Bo malamut w treningach posłuszeństwa to cud nad cudy. A jeszcze taki, który robi to wszystko z wielką chęcią! Chciałabym pokazać, że można. Nawet z "trudnym" psem dojść do wspólnego porozumienia. Chociaż, biorąc pod uwagę nasz staż, dopiero zaczynamy się "w to bawić", ale oboje wiemy, że chcemy i będziemy to kontynuować. Ponieważ życie staje się wtedy łatwiejsze, bo ja jestem pewna Jego zachowania, a on wie czego od niego oczekuję. A poza tym odnajdujemy w tym wspólny język i potrafimy się w to razem bawić, ku obopólnym korzyściom.
To by było na tyle jeżeli chodzi o wstęp :P Teraz trochę planów!
Już całkiem niedługo, bo 05.09. jedziemy z Limonem na seminarium z Asią Hewelt. Cudownym trafem zwolniło się dla nas miejsce. Jestem prze-szczęśliwa, bo nagromadziło nam się trochę problemów i zaległości szkoleniowych, z którymi sama sobie nie potrafię poradzić, więc czujne oko kogoś doświadczonego przyda się bardzo. Tym bardziej, że miesiąc później mamy zawody!
Właśnie 05.-06.10.2013 mamy zawody w Świebodzicach. Obsada sędziowska mi jeszcze nieznana. Sędzina z Czech - niby wymagająca, a ja lubię takich sędziów! (Nie bez powodu moim ulubionym jest p. M. Szalc;) ) I J. Lewkowicz, o którym już legendy słyszałam. Również wymagający - cieszę się, że zobaczę go w końcu w akcji, chociaż nie wiem kto będzie naszą klasę sędziował... Czeska sędzina niby dużą uwagę zwraca na szybkość. A Malamut niestety sprinterem nie jest... Także czeka nas mnóstwo pracy! Abyśmy mogli zaszokować kogoś z zagranicy! Mam nadzieję, że na czeskich ringach zaczną o nas legendy krążyć :P
"Bo TAK się szkoli Malamuty!!"
Pozdrawiam!!