25.09.2017 wystartowaliśmy z Morelem na naszych pierwszych Mistrzostwach Polski Obedience. Jak dla mnie zawsze była to prestiżowa impreza, zupełnie inna niż pozostałe zawody, inna bo ważniejsza. Nigdy nie mogłam startować z Limonem na MP, więc znów z Morelem zliczyliśmy nasz wspólny pierwszy raz :P Bałam się tego startu bo wiedziałam ile pracy włożyłam w to, żeby mój pies był przygotowany na te zawody. I tak na prawdę od początku lipca zaliczaliśmy sporadyczne treningi, cały sierpień tzw. "nicnierobienia" (nie licząc 4-dniowego obozu z Asią Hewelt), wrzesień wcale nie był lepszy ze względu na moją sesję poprawkową. Tak na prawdę miałam tydzień żeby przygotować psa, który prawie 2 miesiące nic nie robił :P A do poprawki mięliśmy mnóstwo: chodzenie, rozróżnianie pozycji, ogarnięcie emocji, wyczekiwanie w ćwiczeniach, niewyprzedzanie komend... To tylko wierzchołek góry rzeczy do przerobienia, bo o detalach to ja nawet nie myślałam. Sumując, przed startem na najważniejszej imprezie w sezonie zaliczyliśmy 3 pełne treningi. I według mnie wystarczyło :D
Ale wróćmy do początku. Gdy dojechałam na trening w sobotę od razu usłyszałam same negatywy odnośnie sędziowania. Że bardzo ostro, że nie fair, że jak przyjechałam po dosko, to mogę zapomnieć, bo w kl. 3 tylko jeden pies miał dosko, itp... Więc stres od razu był większy. Myślałam tylko "co ja tu robię z tymi 3 treningami". Ale skoro już dotarłam to postanowiłam sobie, że potraktuję ten start jak każdy inny, "oleję" sędziów, nie będę zwracać uwagi na punktację, tylko (jeżeli uda mi się nagrać start) ocenię rzetelnie pracę swojego psa, bo przed nami jeszcze 2 starty w tym sezonie. Weszłam sama na 3 minutowy trening i po połowie czasu mogłam już zejść z placu :P Zrobiłam kwadrat, troller super go znalazł, nawet położył się na mokrym, przeszkoda - tym razem bez problemów, no i pachołek. Wszystko zrobione po razie, zeszłam z placu zadowolona, bo Morel myślał i był ze mną. Wystarczyło mi na to 1,5 min. Wszyscy zdziwieni, że ja już schodzę, ale ja dochodzę do wniosku, że lepiej mniej niż za dużo. Tym bardziej, że byliśmy po 7 godzinach drogi i nawet przed treningiem nie było czasu na porządny spacer.
Ale dość już tego wstępu, przejdę teraz do op opisu ćwiczeń. W związku z tym, że oceniało 2 sędziów przy każdym ćwiczeniu będę najpierw podawać ocenę od Ch. Nomine, druga będzie od S. Paska, a w nawiasie średnia jaką mam na karcie. Pierwsze było zostawanie - i to było najgorsze dla mnie.
ZOSTAWANIE 5 i 6 pkt (5,5 pkt)
Bałam się tego ćwiczenia jak nigdy, głównie dlatego, że nie miałam z kim go ćwiczyć, a zostawanie samemu troller robił dobrze. No i niestety mój koszmar się spełnił. To znaczy po 30 sekundach. Pierwsza połowa zostawania była ok, jedyne co mnie wkurzało to ptaki tak ćwierkające, że aż zastanawiałam się czy to nie gnojek, ale obserwowałam go uważnie i brzuch się nie ruszał, więc to nie mógł być on. Ale! Po około połowie czasu jakiś pies zaczął ćwierkać razem z tymi ptaszkami, no to Morel stwierdził, że też sobie poćwierka. Teraz już nie musiałam nawet sprawdzać czy brzuch się rusza, bo rozpoznałam jego ćwierkanie. No ale to nie było jeszcze takie złe. Dureń jeden pod sam koniec zostawania zaczął się rozglądać i (chyba) z nudów zaczął gryźć się po łapie, ale żeby to zrobić musiał przestawić łapeczki. Przestał dopiero gdy się zorientował, że idę w jego stronę i był bardzo zdziwiony, że po dojściu nie jestem zadowolona. Postanowiłam wykorzystać metodę, która super działała na Limona, czyli jak jest źle to nie ma ani kary ani nagrody, a jak jest dobrze to to słychać :P bo dużo gadam do psa wtedy. Zeszliśmy z placu, Morel poszedł do samochodu na przemyślenia. I chyba podziałało :P
KWADRAT 8,5 i 8,5 pkt (8,5 pkt)
Pierwsze ćwiczenie na placu. To jest chyba jedyne ćwiczenie którego się nie boję z Morelem robić, bo on kocha kwadrat i znajdzie go wszędzie. Tym bardziej, że przetestowałam to dzień wcześniej. Piękna lokalizacja, nawet nie drgnął gdy komisarz mówił "wysłać", pięknie się wysłał na moją komendę, zatrzymał (i położył) w samym środeczku! Jak szłam do niego to raz się obejrzał, ale leżał. No i siad było takie jak lubię - energiczne, w ładnym tempie i w reakcji na moją komendę :P Co do tego ćwiczenia nie mam do Morela żadnego "ale", do kogoś innego mam...
PRZESZKODA 8 i 8 pkt (8 pkt)
Do jednego się mogę przyczepić - że się rozglądał jak odchodziłam. Nic więcej. Dla mnie wykonanie jak najbardziej poprawne.
APORT 7 i 7,5 pkt (7,25 pkt)
Ćwiczenie - koszmar. Tym bardziej, że na tych jedynych 3 treningach Morel biegł po aport, podbierał go i pluł... No normalnie - kup sobie retrievera, mówili, nie będziesz mieć problemów z aportem, mówili. Kłamali. Na całe szczęście troller jeden na zawody się ogarnął i zrobił go średnio, ale nie wypluł. Tempo marne, ale w galopie, podebranie u niego standardowe, dojście do nogi w takim tempie jak po aport, no i nasz koszmar - siedzi przy nodze z rozdziawioną paszczą i miną "zabierz to, proszę?". Muszę coś wymyśleć na ten głupi aport, bo już mnie to ćwiczenie zaczyna wkurzać :P
PACHOŁEK 8 i 8 pkt (8 pkt)
Brak uwag. Ruszył na moją komendę, ciasno obiegł i wrócił podobnym tempem.
CHODZENIE PRZY NODZE 8 i 8 pkt (8 pkt)
O! I to jest ćwiczenie, które przez ostatnie pół roku spędzało mi sen z powiek! A tu taki zaskok! Tyle co ja metod wypróbowałam na chodzenie, co mnie to nerwów kosztowało, to głowa mała. Czego ja nie próbowałam? Chyba jednak próbowałam wszystkiego... Od cofania, poprzez bacik do chamskiego wyciągania z pozycji włącznie. A do tego różne systemy nagradzania. Aż tu nagle na jednym z tych naszych 3 treningów wpadło mi do głowy jeszcze jedno banalne rozwiązanie i z myślą "a co mi szkodzi, gorzej już nie będzie" zaczęłam to wprowadzać, a efekt taki, że szok! Pies na całym chodzeniu miał ładną pozycję, a do tego kontakt! Odpadł na pół sekundy tylko na jednym zwrocie w prawo w szybkim tempie, ale miał prawo, bo nie zdążyłam metody zastosować w szybkim tempie :P Więc pamiętajcie! Szukajcie metod, nie rezygnujcie! Nawet tych metod, które wydają Wam się banalne :D No i do tego siadał na zatrzymaniach, a wiele psów miało z tym problem, bo plac miejscami był bagnem i sadzawką :P
ZMIANY POZYCJI 6,5 i 7 pkt (6,75 pkt)
No po tak pięknym chodzeniu to on mógł mi już nawet z placu zwiać i zła bym nie była! Ale musiał coś wykombinować, co by za wysokiego miejsca nie było :P Punkty ucięte za 2 komendy na pierwsze siad (bo się dureń na kwadrat zapatrzył) i piśnięcie przy drugim waruju... To jest ćwiczenie nad którym już wcale nie pracuję (stąd pewnie taki efekt), bo przestawiam go na nieruchomy przód. Docelowo od klasy 2, czyli mam nadzieję, że od nowego roku :P
PRZYWOŁANIE 6 i 7 pkt (6,5 pkt)
I tu proszę Państwa mamy nowość. Toller, który zawsze szanował nogi, tak mi się wpieprzył w kolana na przywołaniu, że prawie mnie przewrócił... Teraz muszę tylko przetestować czy to jednorazowy wypadek przy pracy czy trzeba reagować.
STÓJ W MARSZU 7,5 i 7 pkt (7,25 pkt)
Ostatnie 2 ćwiczenia, mój kolejny koszmar. Gdyby były przedzielone chociaż jednym innym ćwiczeniem byłabym spokojniejsza. Morel uparcie mylił pozycje w marszu od dłuższego czasu, na obozie dostaliśmy metodę, która trochę działała, ale za mało tego ćwiczyłam żeby pies nagle przestał mylić. Postanowiłam więc zastosować inną metodę, która zadziałała na treningach w 80% przypadków robienia pozycji pod rząd. Jak widać po punktach poskutkowało :P No i tu też mamy chodzenie, które się poprawiło :D Mamy więc lepsze chodzenie (jeszcze nie idealne), pewne obranie pozycji i wytrzymanie w niej.
SIAD W MARSZU 7 i 7,5 pkt (7,25 pkt)
Jak wyżej :P Nie spodobało się sędzinie chyba to, że Morel wrócił do czegoś co robił wcześniej, a co wróciło razem z pewnością co do przyjmowanej pozycji, czyli tego, że najpierw robi podskok, potem dopiero siada. Nigdy go tego nie uczyłam, sam zaczął tak robić i czasem mu wraca.
WRAŻENIE OGÓLNE 7,5 i 7,5 pkt (7,5 pkt)
Nie wiem czy ktoś dostał powyżej 8 pkt :D
Mamy więc 234 pkt i lokatę 5/18 psów, co już jest dla mnie sporym sukcesem z taką ilością pracy włożonej w psa! A na dodatek, zabrakło nam jedynie 1,75 pkt do 3 miejsca... Niestety filmiku brak :( Czego bardzo żałuję, bo według mnie było co pokazać... Morel pokazał, że jest gotowy iść dalej i na dodatek jest w stanie robić to dobrze! Zeszłam z przebiegu uskrzydlona. Po raz kolejny Morel pokazał mi, że nie mam co słuchać innych, że tollery są takie beznadziejne i chyba razem sobie postanowiliśmy, że MY WAM JESZCZE POKAŻEMY! :D
Ale wróćmy do początku. Gdy dojechałam na trening w sobotę od razu usłyszałam same negatywy odnośnie sędziowania. Że bardzo ostro, że nie fair, że jak przyjechałam po dosko, to mogę zapomnieć, bo w kl. 3 tylko jeden pies miał dosko, itp... Więc stres od razu był większy. Myślałam tylko "co ja tu robię z tymi 3 treningami". Ale skoro już dotarłam to postanowiłam sobie, że potraktuję ten start jak każdy inny, "oleję" sędziów, nie będę zwracać uwagi na punktację, tylko (jeżeli uda mi się nagrać start) ocenię rzetelnie pracę swojego psa, bo przed nami jeszcze 2 starty w tym sezonie. Weszłam sama na 3 minutowy trening i po połowie czasu mogłam już zejść z placu :P Zrobiłam kwadrat, troller super go znalazł, nawet położył się na mokrym, przeszkoda - tym razem bez problemów, no i pachołek. Wszystko zrobione po razie, zeszłam z placu zadowolona, bo Morel myślał i był ze mną. Wystarczyło mi na to 1,5 min. Wszyscy zdziwieni, że ja już schodzę, ale ja dochodzę do wniosku, że lepiej mniej niż za dużo. Tym bardziej, że byliśmy po 7 godzinach drogi i nawet przed treningiem nie było czasu na porządny spacer.
Ale dość już tego wstępu, przejdę teraz do op opisu ćwiczeń. W związku z tym, że oceniało 2 sędziów przy każdym ćwiczeniu będę najpierw podawać ocenę od Ch. Nomine, druga będzie od S. Paska, a w nawiasie średnia jaką mam na karcie. Pierwsze było zostawanie - i to było najgorsze dla mnie.
ZOSTAWANIE 5 i 6 pkt (5,5 pkt)
Bałam się tego ćwiczenia jak nigdy, głównie dlatego, że nie miałam z kim go ćwiczyć, a zostawanie samemu troller robił dobrze. No i niestety mój koszmar się spełnił. To znaczy po 30 sekundach. Pierwsza połowa zostawania była ok, jedyne co mnie wkurzało to ptaki tak ćwierkające, że aż zastanawiałam się czy to nie gnojek, ale obserwowałam go uważnie i brzuch się nie ruszał, więc to nie mógł być on. Ale! Po około połowie czasu jakiś pies zaczął ćwierkać razem z tymi ptaszkami, no to Morel stwierdził, że też sobie poćwierka. Teraz już nie musiałam nawet sprawdzać czy brzuch się rusza, bo rozpoznałam jego ćwierkanie. No ale to nie było jeszcze takie złe. Dureń jeden pod sam koniec zostawania zaczął się rozglądać i (chyba) z nudów zaczął gryźć się po łapie, ale żeby to zrobić musiał przestawić łapeczki. Przestał dopiero gdy się zorientował, że idę w jego stronę i był bardzo zdziwiony, że po dojściu nie jestem zadowolona. Postanowiłam wykorzystać metodę, która super działała na Limona, czyli jak jest źle to nie ma ani kary ani nagrody, a jak jest dobrze to to słychać :P bo dużo gadam do psa wtedy. Zeszliśmy z placu, Morel poszedł do samochodu na przemyślenia. I chyba podziałało :P
KWADRAT 8,5 i 8,5 pkt (8,5 pkt)
Pierwsze ćwiczenie na placu. To jest chyba jedyne ćwiczenie którego się nie boję z Morelem robić, bo on kocha kwadrat i znajdzie go wszędzie. Tym bardziej, że przetestowałam to dzień wcześniej. Piękna lokalizacja, nawet nie drgnął gdy komisarz mówił "wysłać", pięknie się wysłał na moją komendę, zatrzymał (i położył) w samym środeczku! Jak szłam do niego to raz się obejrzał, ale leżał. No i siad było takie jak lubię - energiczne, w ładnym tempie i w reakcji na moją komendę :P Co do tego ćwiczenia nie mam do Morela żadnego "ale", do kogoś innego mam...
PRZESZKODA 8 i 8 pkt (8 pkt)
Do jednego się mogę przyczepić - że się rozglądał jak odchodziłam. Nic więcej. Dla mnie wykonanie jak najbardziej poprawne.
APORT 7 i 7,5 pkt (7,25 pkt)
Ćwiczenie - koszmar. Tym bardziej, że na tych jedynych 3 treningach Morel biegł po aport, podbierał go i pluł... No normalnie - kup sobie retrievera, mówili, nie będziesz mieć problemów z aportem, mówili. Kłamali. Na całe szczęście troller jeden na zawody się ogarnął i zrobił go średnio, ale nie wypluł. Tempo marne, ale w galopie, podebranie u niego standardowe, dojście do nogi w takim tempie jak po aport, no i nasz koszmar - siedzi przy nodze z rozdziawioną paszczą i miną "zabierz to, proszę?". Muszę coś wymyśleć na ten głupi aport, bo już mnie to ćwiczenie zaczyna wkurzać :P
PACHOŁEK 8 i 8 pkt (8 pkt)
Brak uwag. Ruszył na moją komendę, ciasno obiegł i wrócił podobnym tempem.
CHODZENIE PRZY NODZE 8 i 8 pkt (8 pkt)
O! I to jest ćwiczenie, które przez ostatnie pół roku spędzało mi sen z powiek! A tu taki zaskok! Tyle co ja metod wypróbowałam na chodzenie, co mnie to nerwów kosztowało, to głowa mała. Czego ja nie próbowałam? Chyba jednak próbowałam wszystkiego... Od cofania, poprzez bacik do chamskiego wyciągania z pozycji włącznie. A do tego różne systemy nagradzania. Aż tu nagle na jednym z tych naszych 3 treningów wpadło mi do głowy jeszcze jedno banalne rozwiązanie i z myślą "a co mi szkodzi, gorzej już nie będzie" zaczęłam to wprowadzać, a efekt taki, że szok! Pies na całym chodzeniu miał ładną pozycję, a do tego kontakt! Odpadł na pół sekundy tylko na jednym zwrocie w prawo w szybkim tempie, ale miał prawo, bo nie zdążyłam metody zastosować w szybkim tempie :P Więc pamiętajcie! Szukajcie metod, nie rezygnujcie! Nawet tych metod, które wydają Wam się banalne :D No i do tego siadał na zatrzymaniach, a wiele psów miało z tym problem, bo plac miejscami był bagnem i sadzawką :P
ZMIANY POZYCJI 6,5 i 7 pkt (6,75 pkt)
No po tak pięknym chodzeniu to on mógł mi już nawet z placu zwiać i zła bym nie była! Ale musiał coś wykombinować, co by za wysokiego miejsca nie było :P Punkty ucięte za 2 komendy na pierwsze siad (bo się dureń na kwadrat zapatrzył) i piśnięcie przy drugim waruju... To jest ćwiczenie nad którym już wcale nie pracuję (stąd pewnie taki efekt), bo przestawiam go na nieruchomy przód. Docelowo od klasy 2, czyli mam nadzieję, że od nowego roku :P
PRZYWOŁANIE 6 i 7 pkt (6,5 pkt)
I tu proszę Państwa mamy nowość. Toller, który zawsze szanował nogi, tak mi się wpieprzył w kolana na przywołaniu, że prawie mnie przewrócił... Teraz muszę tylko przetestować czy to jednorazowy wypadek przy pracy czy trzeba reagować.
STÓJ W MARSZU 7,5 i 7 pkt (7,25 pkt)
Ostatnie 2 ćwiczenia, mój kolejny koszmar. Gdyby były przedzielone chociaż jednym innym ćwiczeniem byłabym spokojniejsza. Morel uparcie mylił pozycje w marszu od dłuższego czasu, na obozie dostaliśmy metodę, która trochę działała, ale za mało tego ćwiczyłam żeby pies nagle przestał mylić. Postanowiłam więc zastosować inną metodę, która zadziałała na treningach w 80% przypadków robienia pozycji pod rząd. Jak widać po punktach poskutkowało :P No i tu też mamy chodzenie, które się poprawiło :D Mamy więc lepsze chodzenie (jeszcze nie idealne), pewne obranie pozycji i wytrzymanie w niej.
SIAD W MARSZU 7 i 7,5 pkt (7,25 pkt)
Jak wyżej :P Nie spodobało się sędzinie chyba to, że Morel wrócił do czegoś co robił wcześniej, a co wróciło razem z pewnością co do przyjmowanej pozycji, czyli tego, że najpierw robi podskok, potem dopiero siada. Nigdy go tego nie uczyłam, sam zaczął tak robić i czasem mu wraca.
WRAŻENIE OGÓLNE 7,5 i 7,5 pkt (7,5 pkt)
Nie wiem czy ktoś dostał powyżej 8 pkt :D
Mamy więc 234 pkt i lokatę 5/18 psów, co już jest dla mnie sporym sukcesem z taką ilością pracy włożonej w psa! A na dodatek, zabrakło nam jedynie 1,75 pkt do 3 miejsca... Niestety filmiku brak :( Czego bardzo żałuję, bo według mnie było co pokazać... Morel pokazał, że jest gotowy iść dalej i na dodatek jest w stanie robić to dobrze! Zeszłam z przebiegu uskrzydlona. Po raz kolejny Morel pokazał mi, że nie mam co słuchać innych, że tollery są takie beznadziejne i chyba razem sobie postanowiliśmy, że MY WAM JESZCZE POKAŻEMY! :D