Limon & Morel on Friday
  • Strona Główna
  • Limon
  • Morel
  • Blog
  • Testujemy!
  • Galeria
  • Linki
  • Kontakt

Test: Obręcz LED Trixie od Zoozone.pl

24/11/2015

0 Komentarze

 
Niestety nastała znienawidzona przeze mnie pora roku - jesień. Nie mówię tu o jesieni pięknej, kolorowej, ciepłej i słonecznej, Mówię o jesieni padającej, szarej, burej i ponurej, gdy wychodząc rano na spacer z psami zastajemy egipskie ciemności, a wieczory są długie i ciemne... Zawsze miałam problem ze spacerami, szczególnie tymi wieczornymi, gdy chciałabym wybiegać Limona, ale ciemności na to nie pozwalają. Męczyła mnie zawsze kwestia bezpieczeństwa psa, bo oczywiście, mogę go spuścić ze smyczy, ale jeżeli go nie widzę to jak? Kupiłam 2 lata temu obrożę świecącą, ale niestety nie sprawdziła się, kosztowała dużo i szybko się popsuła. Poprzestałam na światełkach, ale szybko zaczęło wkurzać mnie to, że gdy Limon był odwrócony tyłem do mnie to i tak nie widziałam ani Limona ani światełka. Dlatego gdy zobaczyłam, że zoozone szukają testerów dla nowej obręczy led, stwierdziłam, że zgłoszę Limona. I tak oto miałam okazję do wypróbowania czegoś nowego, za co dziękuję!
Miałam wątpliwości, czy po pierwsze, obręcz nie zniknie w obfitym futrze malamuta? Po drugie, czy jest skuteczna? Okazało się, ze niepotrzebnie się martwiłam. Test wypadł pomyślnie, nawet bardzo. 
Gdy tylko obroża przyszła musiałam zmierzyć się z dopasowaniem jej do szyi Limona. Okazało się to bardzo proste. W zestawie załączony był mały śrubokręt, którym trzeba odkręcić jedną śrubkę, można wtedy zdjąć końcówkę, odciąć kawałek i ponownie przykręcić końcówkę. Nic trudnego :) Jest to duży plus tej obroży - można ją dokładnie dopasować do swojego psa, ale jeżeli utniemy za dużo, to niestety, ale nic już z tym nie zrobimy. No i jeżeli ktoś ma tak 2 różne psy jak ja (Malamut i Toller) to niestety (albo i stety) obręcz dopasowana jest tylko do jednego psa. 
Obroża ma 3 tryby świecenia: światło stałe, szybko migające i wolno migające. Migające według producenta wystarczają na 8 godzin ciągłego świecenia, tryb stały na 5 godzin. My testowaliśmy w trybie migającym. Przez ponad 2 tygodnie na każdym wieczornym spacerze po około 1 godzinę wychodzi około 7 godzin tygodniowo świecenia. U nas starczyło na dużo dłużej. Obroża bardzo szybko się ładuje, około 10-15 minut. A dużym plusem jest możliwość ładowania przez kabel USB. Można podłączyć do komputera, można do zwykłej ładowarki z wejściem USB, można nawet do zapalniczki samochodowej :P Światło jest mocne, nie ginie w futrze, widoczność psa jest bardzo dobra. Jedyne do czego mogłabym się w tej kwestii przyczepić, to to, że światło jest mocniejsze przy włączniku, a od połowy obręczy jest trochę słabsze, ale na wieczornych spacerach tego się nie zauważa. 
Kolejną cechą (dla niektórych jest to minus, dla niektórych to nie ma znaczenia) jest to, że obręcz nie zastąpi zwykłej obroży. Pies musi mieć dodatkowo obrożę, szelki, cokolwiek do czego można przypiąć smycz. Dla mnie to akurat nie jest kłopotliwe, bo moje psy chodzą w obrożach 24h/7 :P Minusem dla mnie jest to, że muszę dodatkowo pamiętać, żeby zabrać świecącą obręcz :P Ale to tylko moja skleroza i łatwo temu zaradzić, np. kładąc obręcz tam gdzie trzymamy smycze ;) 
Kolejny aspekt: działanie podczas deszczu? Nie zauważyłam żadnej usterki, czy innych problemów podczas deszczowych spacerów. Nawet mogę powiedzieć, że jej plusem jest to, że nasiąka wodą minimalnie i szybko schnie w odróżnieniu od zwykłych obroży czy tych świecących. Minusem jest za to to, że materiał, który pokrywa kabelek się brudzi... Ale regularne przecieranie po spacerze wilgotną szmatką powinno wystarczyć. 
Obręcze są dostępne w 3 rozmiarach i 4 kolorach: XS -S (35cm/7mm), M-L (45cm/7mm) i L-XL (65cm/7mm - nasza!) żółta, pomarańczowa, różowa i zielona. Nam przypadła w udziale zielona (prosiłam o obojętnie jaki kolor, byle nie róż, bo mam na niego uczulenie :P) i teraz już wiem, że jak Morel dorośnie to dostanie też taką obręcz! Ale to niestety dopiero za rok ;) 

​

Podsumowując:​
Plusy:
  • zwiększa widoczność psa podczas spacerów
  • widoczna nawet w gęstym futrze malamutowym
  • dostępna w różnych rozmiarach i kolorach
  • możliwość dopasowania do swojego psa
  • nie namaka bardzo
  • 3 tryby świecenia
  • długa żywotność baterii
  • szybkie i łatwe ładowanie

Minusy:
  • podatna na zabrudzenia
  • możliwość dopasowania do tylko 1 psa
  • konieczna jest dodatkowa obroża na spacerach, do której przypniemy smycz
0 Komentarze

Pokusa Premium Szczenię - Test! Czyli jak wspomóc przyszłego Mistrza OBI!!!

15/9/2015

0 Komentarze

 
Obraz
Długo zabierałam się za napisanie tej recenzji, bo długo nie potrafiłam ubrać w słowa tego testu. Dzięki uprzejmości firmy Pokusa Morel został wytypowany na testera tego nowego na polskim psim rynku produktu. Od samego początku, kiedy tylko w głowie pojawiła mi się myśl o drugim psie, od razu wiedziałam, że naszym głównym sportem będzie Obedience. Więc Morel, odkąd tylko pojawił się u mnie, zaczął treningi. Jak większość wie, szczeniaki mają w swoim rozwoju ten "głupi" etap, gdy rosną zbyt szybko i wyglądają mega nieproporcjonalnie. Morela dopadło to bardzo szybko, rósł w zastarszającym tempie, przeganiając wagowo rodzeństwo coraz bardziej. Różnica w 4 miesiącu między Morelem a resztą wynosiła około 2-3 kg! Bardzo bałam się o jego odpowiednie odżywianie. Niby dostaje karmę super premium, ale jednak nigdy nie byłam przekonana co do jej zbilansowania, ponieważ według mnie każdy szczeniak ma inne potrzeby. A patrząc na wzrost Morela, sądzę że jego potrzeby były wyższe niż reszty rodzeństwa. Podpytywałam się znajomych weterynarzy jak mogę wspomóc szczeniaka, a oni odradzali mi wszelkiego rodzaju popularne preparaty stosowane u psów w tym okresie. Sądzili, że mogę nimi bardziej zaszkodzić niż pomóc. Radzili zwiększyć spożycie dodatkowych "produktów" typu owoce, warzywa, trochę surowego mięsa. Generalnie bardzo urozmaicić dietę. Byłam trochę w kropce. Na całe szczęście okazało się, że firma Pokusa wybrała Morela na swojego testera. Wspomnę tylko, że test przesunęliśmy trochę w czasie ponieważ jechaliśmy z  Morelem na obóz OBI i podejrzewałam, że będzie wtedy potrzebował jeszcze większego wzmocnienia. 


Obraz
Obraz
Ale wróćmy do początku. Muszę przyznać, że po tych wszystkich rozmowach z weterynarzami nie byłam przekonana co do tego produktu. Podeszłam więc do testu sceptycznie. Chociaż moje zdanie uległo minimalnej zmianie już po przeczytaniu składu. W Pokusie Premium Plus Szczenię znajdziemy takie produkty jak: owoce, warzywa, algi morskie, kompleks minerałów mleka czy produkty z jaj. Czyli wszystko naturalne, to co doradzali mi podawać weterynarze. Jedyne do czego przyczepiali się moi znajomi psiarze było to mleko, ale dla mnie to nic strasznego, ponieważ moje psy dostają mleko regularne i nic im po mleku nie jest. 

Podeszliśmy więc do testów. Główne rzeczy jakie brałam pod uwagę to: 
1. Smakowitość - nie mam się co do tego jak przyczepić. Morel dostał w pakiecie Pokusę z płatkami jaglanymi, próbowaliśmy więc Pokusę w 3 różnych opcjach. Z płatkami, samą rozpuszczoną w wodzie, oraz z karmą. W każdej opcji po posiłku miska lśniła! Jeżeli chodzi o smakowitość to mogę dodać, że mój drugi pies - niejadek, zawąchiwał się w stronę miski Morela, więc sądzę, że jemu także by smakowało.
2. Qpy - temat dla niektórych śmierdzący, ale dla mnie bardzo ważny. Bałam się wprowadzić psu Pokusę chwilę przed wyjazdem na obóz, ale zrobiłam to. O dziwo Morel przyjął Pokusę bardzo sprawnie, kupy nie uległy pogorszeniu/rozluźnieniu. Objętości raczej się nie zmieniły. Więc tu dajemy Pokusie kolejny plusik!
3. Energia - Morel jest bardzo żywym szczeniakiem, ale na kilku treningach przed wyjazdem zauważyłam że nie wytrzymuje sesji szkoleniowych dłuższych niż 10 min. Szczególnie jeżeli temperatury przekraczały 20 kilka stopni. Martwiło mnie to przed wyjazdem na obóz, ponieważ wiedziałam, że tam sesje są dłuższe. Nie chciałam stawać przed dylematem zmuszania psa do ćwiczeń i chęcią wykorzystania maksymalnej ilości czasu do treningów pod okiem tak wspaniałych trenerów. Na całe szczęście nie musiałam. Okazało się, że Morel radził sobie wyśmienicie. Ponieważ na obozie miałam 2 psy mogłam wybierać jak będę miała porozkładane wejścia. Morel miał zazwyczaj po 2 dziennie, ale stosunkowo blisko siebie. tak, żeby Limon miał więcej czasu na odpoczynek. Chłopak chodził jak w zegareczku, był bardzo skupiony na pracy i pełen energii, co było dla mnie bardzo ważne. 

Obraz
Poza tymi 3 dla mnie kluczowymi sprawami mogę dodać, że sierść się błyszczy, wymieniane zęby są bielusieńkie, a humorek jak najbardziej dopisuje! 

Po tym teście my stawiamy pokusie duży plus i polecamy ten produkt osobom, które chcą wspomóc swoje szczeniaki w okresie wzrostu, a nie chcą podawać psom nienaturalnych, sztucznych preparatów! 

0 Komentarze

Test: obroża soft shell od Kudłaty art

10/2/2015

0 Komentarze

 
Picture
Od dwóch tygodni testujemy z Limonem obrożę od Kudłaty Art. Wyzwanie nie lada, bo to nasz pierwszy test obrożowy :D Po ogłoszeniu, że zostaliśmy (a w sumie Limon został) testerami szybciutko wzięliśmy się za "zaprojektowanie" obroży. Zaprojektowanie to może zbyt duże słowo, w każdym bądź razie wybraliśmy to jak obroża ma wyglądać. Co dla mnie jest fajne, bo mogłam połączyć kolory i wzory w taki sposób jaki mi się podoba, a nie jaki ktoś sobie wymyślił... 

Picture
Ale wróćmy do recenzji. Paczka przyszła zaskakująco szybko! A po otwarciu powiedzieć mogłam tylko WOW! Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to wykonanie. Nie dopatrzyłam się żadnego "ale". Soft shell okazał się bardzo miły w dotyku, miękki, gładki a do tego kolor, który uwielbiam! Lmonowi też się chyba spodobała, bo od razu wpychał pysk, żeby założyć :P Miałam jednak pewne obawy co do tego, że soft shell taki miękki, a Limonowa sierść taka wbijająca się. Poza tym utrzymanie obroży w czystości to dla mnie ostatnio też nie lada wyzwanie, ale o tym zaraz... Wróćmy do tych wbijających się kudłaczy. Obawiałam się tego, że po kilku dniach noszenia soft shell będzie wyglądał niczym jeż. To jest właśnie nasz problem, który dotyczy większości obroży. Obroże podszyte czymś miękkim - polarem, pluszem czy siateczką, po kilku dniach wyglądają jak jeż właśnie. To jest ta cecha malamucia, którą z chęcią bym zmieniła :P Malamut linieje calutki rok, raz mocniej, raz słabiej, ale regularnie przez cały rok. Z wielkim zdziwieniem stwierdziłam po kilku dniach noszenia obroży "non-stop" że nie ma na niej ani jednego wbitego włoska. Nie mam w zwyczaju ściągać psu obroży po spacerach, więc Limon zazwyczaj chodzi w obrożach 24h/dobę. I tu pojawia się kolejny problem. Jeżeli mamy już obrożę, która nie staje się jeżem, to zazwyczaj bardzo brzydko wyciera sierść na szyi, co skutkuje łysinką w porównaniu do objętości sierści w miejscach na szyi gdzie obroża nie sięga. I tu następuje mój kolejny szok. Po ściągnięciu obroży po 2 tygodniach noszenia sierść na szyi nie zmieniła objętości, nie jest poplątana, szyja wygląda tak, jakby Limon miał ściąganą obrożę po każdym spacerku! Poza tym gładko przesuwa się po szyi, co jest dla mnie ważne na spacerach, szczególnie wtedy gdy pies idzie na smyczy.

Picture
Wrócę teraz do utrzymania obroży w czystości. Niestety w tym przypadku nie możemy być dobrym odniesieniem, bo mamy po ostatniej zmianie karmy problem z łojotokiem. W związku z tym sierść się szybko brudzi, a od sierści wszystko inne... Obroża od spodu po 2 tygodniach była brudna, ale nie była tłusta. Myślałam, że bez prania w pralce się nie obejdzie, ale wyszło na to, że wystarcza tylko przetrzeć gąbką z mydłem i bród schodzi bez większego problemu. Jest jeszcze jeden plus. Mam wrażenie, że obroża nie wchłania psich zapachów mocno. Przez ten łojotok inne obroże po kilku dniach noszenia już czuć było psem. W obroży od Kudłaty Art tego nie zauważyłam. Może 2 tygodnie to za mało, żeby zapach przeszedł przez soft shell, ale dla mnie przetrzeć obrożę raz na 2 tygodnie a prać raz w tygodniu to już duża różnica... Poza tym bez wirowania schnie w kilka godzin.

Testowaliśmy obrożę w deszczu, w śniegu i w słońcu. Zarówno podczas codziennych spacerów jak i treningów. U nas sprawdziła się bardzo dobrze i polecamy wszystkim serdecznie. Pozdrawiamy z Limonem!

0 Komentarze

Test: kong bounzer

10/12/2014

0 Komentarze

 
Picture
Kong przyszedł jako spóźniony prezent mikołajkowy. Ale muszę napisać, że był to chyba najbardziej udany prezent dla Limona od bardzo dawna. Tak w skrócie napiszę tylko, że mój pies nie lubi twardych zabawek, za niepiszczącymi nie przepada, a duże zabawki też mu się nie podobają. Jego faworytem są miękkie piszczące piłki, ewentualnie pluszowe zabawki z piszczałką. No ale przy tym kongu ta teoria legła w gruzach. Zaraz po rozpakowaniu paczki od kuriera zabawka została mi wyrwana z ręki, zaciągnięta na posłanie i wymemłana ze wszystkich stron! To już był dla mnie szok. Chociaż celowo zamówiłam mu tego mniejszego konga „M”, teraz sądzę, że z „L” też spokojnie dałby sobie radę… Tego samego dnia kong poszedł z nami na spacer. I był hitem nie tylko u Limona. Doczepiliśmy do niego tylko sznurek, żeby móc się spokojnie przeciągać (czego mój pies też nie lubi zbytnio) i bawiliśmy się na spacerze, mimo swych rozmiarów  bounzer  leci daleko, jest chętnie przynoszony przez mojego psa i przy oddawaniu jest przeciąganie (!). Zabawka trafiona w 10! Nie mamy już problemu z nagradzaniem zabawką podczas treningów, bo: Jest Bounzer, jest zabawa!


0 Komentarze

    Archives

    Listopad 2015
    Wrzesień 2015
    Luty 2015
    Grudzień 2014

    Categories

    Wszystkie
    Obroże/smycze
    Zabawki

    Kanał RSS

Wspierane przez
✕