Kong przyszedł jako spóźniony prezent mikołajkowy. Ale muszę napisać, że był to chyba najbardziej udany prezent dla Limona od bardzo dawna. Tak w skrócie napiszę tylko, że mój pies nie lubi twardych zabawek, za niepiszczącymi nie przepada, a duże zabawki też mu się nie podobają. Jego faworytem są miękkie piszczące piłki, ewentualnie pluszowe zabawki z piszczałką. No ale przy tym kongu ta teoria legła w gruzach. Zaraz po rozpakowaniu paczki od kuriera zabawka została mi wyrwana z ręki, zaciągnięta na posłanie i wymemłana ze wszystkich stron! To już był dla mnie szok. Chociaż celowo zamówiłam mu tego mniejszego konga „M”, teraz sądzę, że z „L” też spokojnie dałby sobie radę… Tego samego dnia kong poszedł z nami na spacer. I był hitem nie tylko u Limona. Doczepiliśmy do niego tylko sznurek, żeby móc się spokojnie przeciągać (czego mój pies też nie lubi zbytnio) i bawiliśmy się na spacerze, mimo swych rozmiarów bounzer leci daleko, jest chętnie przynoszony przez mojego psa i przy oddawaniu jest przeciąganie (!). Zabawka trafiona w 10! Nie mamy już problemu z nagradzaniem zabawką podczas treningów, bo: Jest Bounzer, jest zabawa!
|
Archives
Listopad 2015
Categories |