Limon ur. 11.05.2009
pseudo Alaskan Malamute
Limon, czyli podróba Alaskan Malamute, którego wszyscy uważają za husky, samoyeda, akitę czy innego wilka. Pies o samych zaletach, który pozwolił mi spełnić skrywane głęboko marzenia, dzięki któremu poznałam wielu wspniałych ludzi zarażonych tą samą psią pasją, oraz pies który pozwolił połączyć mi, nie dwie jak do niedawna myślałam, a trzy moje największe pasje! Czyli psy, konie i fotografię. Ale wróćmy do Limona. Limon jest psem, bardzo chętnym do współpracy. Pozwala mi spełniać się w dyscyplinie, która chyba obojgu nam się podoba, czyli obedience. Ta dyscyplina podoba nam się chyba dlatego, że umożliwia nam wspólne spędzanie czasu. A spędzamy go miło i bardzo to lubimy, chociaż nie raz oboje jesteśmy zmuszani do wyrzeczeń. Ale który sport nie wymaga wyrzeczeń? Od czasu do czasu, tak dla rozruszania, trenujemy pasienie, agility albo flyball. Udowadnia to tylko, że Limon jest psem o wielu twarzach i zdolnościach. A dla mnie najważniejsze jest to, że obojgu nam sprawia to przyjemność. A największą przyjemność z naszej współpacy czerpię wtedy, gdy mogę pojechać w teren konno z Limonem u boku. Jest to dla mnie zawsze najwspanialszy czas, połączenie dwóch największych pasji, dwóch rzeczy, za które oddałabym duszę. Wtedy czuję się szczęśliwa i niczego więcej mi nie potrzeba. A to wszystko dzięki niemu...
pseudo Alaskan Malamute
Limon, czyli podróba Alaskan Malamute, którego wszyscy uważają za husky, samoyeda, akitę czy innego wilka. Pies o samych zaletach, który pozwolił mi spełnić skrywane głęboko marzenia, dzięki któremu poznałam wielu wspniałych ludzi zarażonych tą samą psią pasją, oraz pies który pozwolił połączyć mi, nie dwie jak do niedawna myślałam, a trzy moje największe pasje! Czyli psy, konie i fotografię. Ale wróćmy do Limona. Limon jest psem, bardzo chętnym do współpracy. Pozwala mi spełniać się w dyscyplinie, która chyba obojgu nam się podoba, czyli obedience. Ta dyscyplina podoba nam się chyba dlatego, że umożliwia nam wspólne spędzanie czasu. A spędzamy go miło i bardzo to lubimy, chociaż nie raz oboje jesteśmy zmuszani do wyrzeczeń. Ale który sport nie wymaga wyrzeczeń? Od czasu do czasu, tak dla rozruszania, trenujemy pasienie, agility albo flyball. Udowadnia to tylko, że Limon jest psem o wielu twarzach i zdolnościach. A dla mnie najważniejsze jest to, że obojgu nam sprawia to przyjemność. A największą przyjemność z naszej współpacy czerpię wtedy, gdy mogę pojechać w teren konno z Limonem u boku. Jest to dla mnie zawsze najwspanialszy czas, połączenie dwóch największych pasji, dwóch rzeczy, za które oddałabym duszę. Wtedy czuję się szczęśliwa i niczego więcej mi nie potrzeba. A to wszystko dzięki niemu...