Praca wre chciałoby się napisać, ale niestety... Choroba razem z pogodą skutecznie uniemożliwiają nam wyjazd na jakiś porządniejszy trening. A zawody już tuż, tuż. Jedyne co nam tak na prawdę pozostaje to rzeźbienie w ciepłym i suchym domku szczegółów (między jednym kichnięciem a drugim)... Niestety zostaliśmy pozbawieni WSZYSTKICH ulubionych zabawek Limona... Piłki zostały skradzione podczas ostatniego dnia seminarium :P (pozdrawiamy Pioruna! :D), szarpak został we Wro (bo miałam zamówione 2 nowe, więc myślałam, że brać nie muszę, ale po przyjeździe do domu okazało się, że szarpaki będą dopiero w październiku :( co za żal!). Mamy tu jakieś zabawki, ale reakcja na nie jest dość chłodna... Więc ćwiczenie wymiany zabawki na zabawkę, albo wysyłania do nieruchomej zabawki nie ma zbytnio sensu. Jedyne co się znajdzie to jakaś ocalała, jeszcze piszcząca piłka, ale nią to się raczej nie poprzeciągamy... Pozostaje nam więc rzeźbienie pozycji, dopracowywanie kontaktu w statyce, samokontrola, podstawka, target... Ale w sumie to na wczoraj potrzebujemy odgrzebać kwadrat! Niestety, choroba nie wybiera. Albo raczej wybiera - najgorsze momenty z możliwych...
W każdym bądź razie, robimy to co możemy. Zaczęliśmy nawet ćwiczyć kontakt w dynamice, ale idzie jak po grudzie. Limon zamiast patrzeć mi w oczy podczas ruszania patrzy mi się na brzuch (może to jakaś sugestia pt: "schudłabyś babo, bo oczu Twoich nie widzę tylko to sadło!" ;P). Nad tym też poćwiczymy ;) Najważniejsze jest jednak to, że podczas wykonywania ćwiczeń ogon mu się nie zatrzymuje :D Jest szczęśliwy, bo w końcu wie co ma robić!! Tylko jedna komenda jest w stanie unieruchomić mu tę kitę. Gdy podczas ruszania coś nam nie pójdzie i Limon słyszy "jeszcze raz" Wtedy ogon się zatrzymuje, następnie jest chwila konsternacji z przerażeniem w oczach (nie wiem czemu, ale od początku nie spodobała mu się nowa komenda, może nie lubi jak ktoś mu błędy wytyka :P), ale gdy zaczynamy od początku ogon znów rusza do akcji! Niestety dom to nie plac, a mój salon jest mały i zagracony, więc nie mamy się gdzie rozpędzić i tak na prawdę nie ma jak porządnie poćwiczyć, więc mam nadzieję, że pogoda weźmie się w garść i będę mogła zrobić jakiś normalny trening!!
A na razie, dla zniwelowania nudy spowodowanej chorobą mój pierwszy w życiu normalnie posklejany filmik z dzisiejszego treningu :D Wiem, że nie jest jakiś super, ale ja jestem zadowolona :P Oto on:
http://youtu.be/R-rWOktyHB8
W każdym bądź razie, robimy to co możemy. Zaczęliśmy nawet ćwiczyć kontakt w dynamice, ale idzie jak po grudzie. Limon zamiast patrzeć mi w oczy podczas ruszania patrzy mi się na brzuch (może to jakaś sugestia pt: "schudłabyś babo, bo oczu Twoich nie widzę tylko to sadło!" ;P). Nad tym też poćwiczymy ;) Najważniejsze jest jednak to, że podczas wykonywania ćwiczeń ogon mu się nie zatrzymuje :D Jest szczęśliwy, bo w końcu wie co ma robić!! Tylko jedna komenda jest w stanie unieruchomić mu tę kitę. Gdy podczas ruszania coś nam nie pójdzie i Limon słyszy "jeszcze raz" Wtedy ogon się zatrzymuje, następnie jest chwila konsternacji z przerażeniem w oczach (nie wiem czemu, ale od początku nie spodobała mu się nowa komenda, może nie lubi jak ktoś mu błędy wytyka :P), ale gdy zaczynamy od początku ogon znów rusza do akcji! Niestety dom to nie plac, a mój salon jest mały i zagracony, więc nie mamy się gdzie rozpędzić i tak na prawdę nie ma jak porządnie poćwiczyć, więc mam nadzieję, że pogoda weźmie się w garść i będę mogła zrobić jakiś normalny trening!!
A na razie, dla zniwelowania nudy spowodowanej chorobą mój pierwszy w życiu normalnie posklejany filmik z dzisiejszego treningu :D Wiem, że nie jest jakiś super, ale ja jestem zadowolona :P Oto on:
http://youtu.be/R-rWOktyHB8