Niestety już tak mam, że jak zaplanuję coś konkretnego cału wszechświat poprzysięga sobie jakąś zemstę na mnie, żebym nie mogła zrealizować planów. Teraz też tak jest. Chodzi mi konkretnie o zawody w Kaliszu. Mam jeszcze tydzień, żeby zadecydować czy jechać, ale wszystko nie idzie tak jak powinno. Szkolenie idzie opornie, poprawy wprowadza się ciężko, tym bardziej u psa, który ma już pewną pulę doświadczenia i spore naleciałości ze złymi nawykami, które stały się tak powszechne, że aż normalne... Potrzeba czasu, żeby wszystko odkręcić, a zapłacić kupę kasy za wyjazd na zawody, żeby się przekonać, że to wszystko było zbyt szybko wprowadzanie i " po łebkach" to nie ma sensu. Dlatego cały czas się waham. I nie ukrywam, wpisowe też jest zabójcze... Dlatego tak siedze i myślę i nie wiem co robić. Pojechać, żeby pojechać? Czy dać nam troche więcej czasu? Wychodzi na to, że dam nam więcej czasu. W lutym szykuje się kolejne seminarium z Joanną Hewelt, na które chcę i muszę pojechać, a następne zawody są w Świebodzicach w marcu.
Ale wróćmy do teraźniejszości i postępów :) Idzie jak po grudzie. Nie myślałam, że z ukształtowanym już psem będzie tak ciężko zrobić coś nowego. Niestety, we wszystkim chyba, poprawki są najgorsze... Po 1. Kontakt. Chodzimy już do tyłu ze zwrotami, ale jestem świadoma jednego błędu i nie wiem jak z niego wybrnąć. A mianowicie po przejściu jakiegoś odcinka wydaję komendę potwierdzającą "dobrze" i zatrzymuję się dając Limonowi smaka. WIEM, że nie powinnam się zatrzymywać, ale to jest silniejsze ode mnie i tu mamy kolejny problem, bo Limon sam z siebie się zatrzymuje po dostaniu smaka, nawet gdy ja idę. Muszę nad tym więcej popracować, ale nie mam pomysłu jak uatrakcyjnić to wszystko i przede wszystkim, jak to poprawić? Po 2. Kwadrat. Ćwiczenie na świadomość kwadratu działało, działało i przestała działać. Bo? Zrobiło się mało atrakcyjnie. Ale! Po przeczytaniu relacji Magdy Łęczyckiej z Seminarium z Siv Svendsen (tu: Team Spirit) wiem, że muszę wprowadzić nowe zabawy z Limonem. Będziemyy testować. Ciekawe sprawozdanie z tego semi jest jeszcze na blogu Asi: Blog Asi H. Ale tu pojawia się kolejny problem. Stwierdziłam, że nie umiem się bawić z psem! Aż wstyd się przyznać, ale jedyne zabawy jakie znamy to przeciąganie i bieganie za wyrzuconą zabawką/patykiem. Przy czym przeciąganie funkcjonuje tylko dlatego, że ćwiczymy balans i wymianę zabawek. Po 3. Przywołanie z zatrzymaniem. Zaczęliśmy ćwiczyć z wyrzuceniem piłki, ale jak nie widać wyciągniętej ręki to zatrzymanie jest bardzo długie. Może muszę wymienić komendę słowną na optyczną. Nie wiem, muszę pokombinować... Jedyne co nam się udało fajnie poprawić to dostawianie i świadomość pozycji. Jak wprowadziłam wszystkie rady otrzymane od Asi, od razu zaczęło funkcjonować tak jak powinno. W związku z tym zaczęłam już po woli ruszać z tą komendą powtarzając przy każdym najmniejszym spuszczeniu wzroku... Ćwiczymy dopiero 2 dni, więc nie ma się co rozpisywać, zobaczymy jak pójdzie dalej. A tu ilmik z drugiego dnia dostawiania bez podstawki:
Ale wróćmy do teraźniejszości i postępów :) Idzie jak po grudzie. Nie myślałam, że z ukształtowanym już psem będzie tak ciężko zrobić coś nowego. Niestety, we wszystkim chyba, poprawki są najgorsze... Po 1. Kontakt. Chodzimy już do tyłu ze zwrotami, ale jestem świadoma jednego błędu i nie wiem jak z niego wybrnąć. A mianowicie po przejściu jakiegoś odcinka wydaję komendę potwierdzającą "dobrze" i zatrzymuję się dając Limonowi smaka. WIEM, że nie powinnam się zatrzymywać, ale to jest silniejsze ode mnie i tu mamy kolejny problem, bo Limon sam z siebie się zatrzymuje po dostaniu smaka, nawet gdy ja idę. Muszę nad tym więcej popracować, ale nie mam pomysłu jak uatrakcyjnić to wszystko i przede wszystkim, jak to poprawić? Po 2. Kwadrat. Ćwiczenie na świadomość kwadratu działało, działało i przestała działać. Bo? Zrobiło się mało atrakcyjnie. Ale! Po przeczytaniu relacji Magdy Łęczyckiej z Seminarium z Siv Svendsen (tu: Team Spirit) wiem, że muszę wprowadzić nowe zabawy z Limonem. Będziemyy testować. Ciekawe sprawozdanie z tego semi jest jeszcze na blogu Asi: Blog Asi H. Ale tu pojawia się kolejny problem. Stwierdziłam, że nie umiem się bawić z psem! Aż wstyd się przyznać, ale jedyne zabawy jakie znamy to przeciąganie i bieganie za wyrzuconą zabawką/patykiem. Przy czym przeciąganie funkcjonuje tylko dlatego, że ćwiczymy balans i wymianę zabawek. Po 3. Przywołanie z zatrzymaniem. Zaczęliśmy ćwiczyć z wyrzuceniem piłki, ale jak nie widać wyciągniętej ręki to zatrzymanie jest bardzo długie. Może muszę wymienić komendę słowną na optyczną. Nie wiem, muszę pokombinować... Jedyne co nam się udało fajnie poprawić to dostawianie i świadomość pozycji. Jak wprowadziłam wszystkie rady otrzymane od Asi, od razu zaczęło funkcjonować tak jak powinno. W związku z tym zaczęłam już po woli ruszać z tą komendą powtarzając przy każdym najmniejszym spuszczeniu wzroku... Ćwiczymy dopiero 2 dni, więc nie ma się co rozpisywać, zobaczymy jak pójdzie dalej. A tu ilmik z drugiego dnia dostawiania bez podstawki:
Zostają jeszcze zmiany pozycji, które zawsze u nas lażały. Teraz nie jest lepiej. Ciągle to przestawianie łap. Tylko pacanie wychodzi nam w 100%. Nie ma na to pomysłu. Z hopstójem też miałam problem. W sumie todalej mam, bolimon wyskakuje z 4 łap i do tego strasznie wysoko. Wiam mniej więcej jak to poprawić, ale wychodzi średnio. To samo z hopstójem na odległość. Nie da rady. Zostawiam go pół kroku przede mną i wydaję komendę to jest podbiegnięcie do mnie i dopiero wyskok... Jak podejdę kilka kroków to i tak podbiega i skacze dopiero przed moją twarzą... Wymyśliłam jak go cofnąc. Zrobiliśmy to ostatnio i pomogło. A mianowicie wykorzystuję komendę "weź", czyli super, nagroda jest z tyłu... Po kilku podbiegnięciach zrozumiał, że nagroda jest z tyłu, więc po co podchodzić, ale gdy nagroda znika znów zaczyna się podbieganie. Czeka nas niezłe wałkowanie tego wszystkiego, a ja nie mam pomysłu jak to ćwiczenie uatrakcyjnić.
Strasznie dużo niewiadomych, okrutnie dużo pracy i bardzo mało czasu. Ale mamy umilacz czasu w postaci sesji zdjęciowych ;) No i jakieś tam światełko w tunelu :P
Strasznie dużo niewiadomych, okrutnie dużo pracy i bardzo mało czasu. Ale mamy umilacz czasu w postaci sesji zdjęciowych ;) No i jakieś tam światełko w tunelu :P