Wczoraj byliśmy z Limonem na seminarium z pasienia z panem Tomaszem Pecoldem, aby sprawdzić, czy malamut potrafi paść :P Powiem szczerze, że do wczoraj nie wątpiłam w to, że Limon będzie pasł i to jeszcze na instynkcie, ale gdy dojechaliśmy wczoraj na miejsce zaczęły mną targać sprzeczne emocje... Nie widać w nim było w ogóle zainteresowania owcami, które akurat były wypasane przez inne psy. Cały czas coś węszył, próbował podejść do każdego psa aż do momentu, kiedy usłyszał pierwsze "meeeeeeee". I wtedy się zaczęło!
Od tego odgłosu mogę powiedzieć, że instynkt się obudził, już nie interesowały go psy, tylko te owce biegające za płotem ;D Na początku pierwszego wejścia pan Tomek poddał w wątpliwość, że Limon będzie w stanie paść, a to co robił przy koniach nie przełoży się w ogóle na pracę przy owcach. Koszar został otwarty, owce wygonione przez bordera serwisowego i pan Tomasz wziął Limona, żeby zobaczyć jak się zachowa. Gdy po kilku minutach podniósł kciuk do góry powiedział, że jednak będzie paść :P Że ma ten instynkt, ale jeszcze nie wiadomo jak się w nim rozwinie. Później "pałeczkę" przejęłam ja. Dla mnie to też był pierwszy kontakt z pasieniem, więc byłam tak samo zielona jak Limon, nie wiedziałam jak psa prowadzić, jak owce prowadzić, to wszystko wydaje się takie łatwe, ale łatwe wcale nie jest :P Po pierwszym wejściu usłyszałam kilka miłych słów od prowadzącego, ale powiedział mi też, że czeka nas dużo pracy.
Na drugim wejściu już sami mięliśmy "paść" od wyciągnięcia owiec z koszaru, do zagonienia ich spowrotem. Trochę się martwiłam o to wejście, bo widziałam jak Limon był zmęczony po pierwszym i nie wiedziałam czy będzie miał siłę w ogóle robić cokolwiek... Okazało się, że sił miał jeszcze całkiem sporo, a pomocy w wykrzesaniu ich udzieliła nam Marlenka :P Marlenka czyli owca, która potrafi ganiać psa po placu, jak jej się któryś nie spodoba... Próbowała to samo zrobić z Limonem. Dosłownie chłopak dostał dwa razy z główki od Marenki :P A jaka była jego reakcja?? Reakcja wyglądała tak, że Limon pokazł owieczce zęby i ujadając jak najęty zagonił ją do reszty :D O dziwo jej nie zjadł :P Chyba jeszcze na to nie wpadł :P Ale po "skompletowaniu" stada znów zajmował się tym co robił. Nie znam jeszcze "fachowego" słownictwa, mogę tylko napisać, że po prostu pilnował tyłów :P Generalnie bardzo szybko załapał co ma robić i jak to mniej więcej robić, że ten kij po prawej oznacza, że ma przejść na lewą i odwrotnie, dzięki czemu uzyskaliśmy bardzo ładny (jak dla mnie) balans... Ogarnął też, że jeżeli jakaś owca zostaje z tyłu, albo sobie odchodzi to trzeba ją przyprowadzić (i to lepiej dla niej, żeby przybiegła galopem :P). Ale i tak najbardziej podobało mi się, jak ogarnął w jaki sposób umieścić wszystkie owce w koszarze za pierwszym razem. W efekcie nie tylko j byłam w szoku. Pan Tomasz stwierdził, że "coś z tym malamutem jest nie tak" i że jest tam gdzieś najprawdopodobniej jakaś domieszka owczarka... Nieszkodzi :P Ciało malamuta dusza owczarka też może być :D Z tego co mówił to bardzo mu się podobał styl pracy Limona, potwierdził to co już wiem, że jest bardzo zrównoważonym psem, co pokazał w akcjach z Marlenką :P i że bardzo szybko się uczy i warto by było iść z nim dalej w pasieniu. Po drugim wejściu powiedział, że Limon spisał się na 5+. Ja tam byłam w szoku. Dlatego decyzja zapadła, następe semi z panem Pecoldem w listopadzie :D I tak oto wilk nauczył się paść owce :D
Od tego odgłosu mogę powiedzieć, że instynkt się obudził, już nie interesowały go psy, tylko te owce biegające za płotem ;D Na początku pierwszego wejścia pan Tomek poddał w wątpliwość, że Limon będzie w stanie paść, a to co robił przy koniach nie przełoży się w ogóle na pracę przy owcach. Koszar został otwarty, owce wygonione przez bordera serwisowego i pan Tomasz wziął Limona, żeby zobaczyć jak się zachowa. Gdy po kilku minutach podniósł kciuk do góry powiedział, że jednak będzie paść :P Że ma ten instynkt, ale jeszcze nie wiadomo jak się w nim rozwinie. Później "pałeczkę" przejęłam ja. Dla mnie to też był pierwszy kontakt z pasieniem, więc byłam tak samo zielona jak Limon, nie wiedziałam jak psa prowadzić, jak owce prowadzić, to wszystko wydaje się takie łatwe, ale łatwe wcale nie jest :P Po pierwszym wejściu usłyszałam kilka miłych słów od prowadzącego, ale powiedział mi też, że czeka nas dużo pracy.
Na drugim wejściu już sami mięliśmy "paść" od wyciągnięcia owiec z koszaru, do zagonienia ich spowrotem. Trochę się martwiłam o to wejście, bo widziałam jak Limon był zmęczony po pierwszym i nie wiedziałam czy będzie miał siłę w ogóle robić cokolwiek... Okazało się, że sił miał jeszcze całkiem sporo, a pomocy w wykrzesaniu ich udzieliła nam Marlenka :P Marlenka czyli owca, która potrafi ganiać psa po placu, jak jej się któryś nie spodoba... Próbowała to samo zrobić z Limonem. Dosłownie chłopak dostał dwa razy z główki od Marenki :P A jaka była jego reakcja?? Reakcja wyglądała tak, że Limon pokazł owieczce zęby i ujadając jak najęty zagonił ją do reszty :D O dziwo jej nie zjadł :P Chyba jeszcze na to nie wpadł :P Ale po "skompletowaniu" stada znów zajmował się tym co robił. Nie znam jeszcze "fachowego" słownictwa, mogę tylko napisać, że po prostu pilnował tyłów :P Generalnie bardzo szybko załapał co ma robić i jak to mniej więcej robić, że ten kij po prawej oznacza, że ma przejść na lewą i odwrotnie, dzięki czemu uzyskaliśmy bardzo ładny (jak dla mnie) balans... Ogarnął też, że jeżeli jakaś owca zostaje z tyłu, albo sobie odchodzi to trzeba ją przyprowadzić (i to lepiej dla niej, żeby przybiegła galopem :P). Ale i tak najbardziej podobało mi się, jak ogarnął w jaki sposób umieścić wszystkie owce w koszarze za pierwszym razem. W efekcie nie tylko j byłam w szoku. Pan Tomasz stwierdził, że "coś z tym malamutem jest nie tak" i że jest tam gdzieś najprawdopodobniej jakaś domieszka owczarka... Nieszkodzi :P Ciało malamuta dusza owczarka też może być :D Z tego co mówił to bardzo mu się podobał styl pracy Limona, potwierdził to co już wiem, że jest bardzo zrównoważonym psem, co pokazał w akcjach z Marlenką :P i że bardzo szybko się uczy i warto by było iść z nim dalej w pasieniu. Po drugim wejściu powiedział, że Limon spisał się na 5+. Ja tam byłam w szoku. Dlatego decyzja zapadła, następe semi z panem Pecoldem w listopadzie :D I tak oto wilk nauczył się paść owce :D